Bartosz Malaka: Trzeba być sprytnym i rozumieć ludzi, do których trafiamy
Head of Marketing – Sponsoring & Partnerships w Superbet, Bartosz Malaka w długim wywiadzie z iGamingPolska o wszystkim, co działo się w 2024 roku dla bukmachera pod kątem marketingu. Ale to nie wszystko, ponieważ rozmowa dotyczyła też całej branży. Zapraszamy do lektury.

Zaczynamy standardowo, będziesz mógł się pochwalić. Jaki to był rok dla Superbetu pod kątem marketingowym?
Co mogę powiedzieć Bartku… To już trochę oklepane, ale mija nam kolejny niezwykle intensywny rok. Dołożyliśmy do pieca z napisem „marketing”, ile tylko się dało już od samego początku.
Tak naprawdę jeszcze nie umyłem kieliszków po Sylwestrze, a już ruszaliśmy do niezwykle mroźnej Rygi, aby zrealizować kampanię reklamową SUPERELEVATOR, którą nie tylko my oceniamy jako niezwykle udaną, ale co ważne, pokazują to też wszelkie badania, które stale analizujemy.
Później wydarzenia takie jak Cupra Padlowe, Spodek Super Cup, polski turniej trzech skoczni… to już dużo, a mówimy tutaj o pierwszym miesiącu. Potem już tylko intensywniej. Tradycyjnie turniej SUPERBET Rapid & Blitz, znów Magnus Carslen i Garry Kasparov byli obecni w Warszawie i ponownie wspaniała publiczność wypełniała po brzegi Polin. Superbet Poland Dart Masters, Żużel, nawiązaliśmy też współpracę z Mariuszem Czerkawskim z myślą o mistrzostwach świata w hokeju, które miały miejsce.
Do tego kolejne dwie kampanie reklamowe: Wielka Piłka na Euro i niedawna SUPERREGIO. W tym roku także, tym razem nie jeden, a dwa kolejne duże sponsoringi, tak więc rzuciliśmy sobie mocne wyzwanie, gdyż do naszej rodziny dołączyły nie dwie, a tak naprawdę pięć drużyn.
GKS Katowice to przecież 4 odrębne sekcje no i niesamowita Wisła Kraków, która o mały włos nie załapała się do fazy grupowej europejskich pucharów. Obiecaliśmy sobie, że nie ściągniemy przy tym nogi z gazu w Zabrzu czy Poznaniu i na pewno nam się to udało.
Sponsoring Lecha otrzymał nominację w tej kategorii na EGR Marketing & Innovations i co prawda statuetki w Londynie nie miałem już okazji odebrać, ale sama nominacja na takim poziomie, była dla nas ogromnym wyróżnieniem.
Do tego mnóstwo nagród na lokalnym podwórku: Sponsor Sportu 2024 podczas Gali Sport Biznes Polska czy 6 nagród w tym „Bukmacher roku” czy co dla nas ważne „Najlepszy marketing” na gali „Legalni Bukmacherzy”, to dość czytelne dowody na to, że to co robimy, może kosztuje nas wiele sił, ale robimy to dobrze!
Wspomniałeś o klubach piłkarskich. Podpisaliście umowy z Wisłą Kraków, GKS Katowice, również współpracujecie z Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań. Powiem szczerze, że bardzo dobrze wygląda współpraca z tymi klubami. Widać zaangażowanie, fajne pomysły. Chciałbym jednak zapytać, czy takie cztery kluby na takiej intensywności to jest Wasze maksimum czy dałoby się zrobić tego więcej?
Muszę powiedzieć zupełnie uczciwie, że na dzień dzisiejszy to już jest maksimum. Gdybym sobie miał zadać pytanie, czy moglibyśmy jako zespół zrobić coś więcej? No to chyba nie. Wchodząc we współpracę z nowymi drużynami, obiecaliśmy sobie, że nie zejdziemy z jakości. Nie sztuką jest tylko napakować herbów do portfolio, a potem takie współprace trzymać niemal martwe.
Zawsze staramy się traktować te sponsoringi bardzo poważnie i żyć z tymi drużynami. Udało nam się również utrzymać wysokie tempo w Poznaniu i Zabrzu. Nie zapominajmy także o Tychach, które cały czas są z nami. Żeby nawiązać kolejną współpracę z innymi klubami, które również posiadają potężną bazę kibiców, rozbudowane struktury, ludzi z którymi można robić dużo wspólnych rzeczy razem, no to na dzień dzisiejszy nie byłoby to możliwe. Na pewno potrzebne byłyby do tego jakieś wzmocnienia, ponieważ nasz Team w tym roku dał z siebie po prostu 200%.
Jeżeli chodzi o te wzmocnienia. Powiedz, czy łatwo jest znaleźć ludzi do takiej pracy? Ludzi, którzy od razu załapią tę współpracę na linii bukmacher – klub. Bo mam wrażenie że obecnie na rynku nie ma zbyt wielu takich osób.
Bardzo trudno znaleźć takie osoby. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że praca w sporcie jest łatwa, lekka i przyjemna. Natomiast, na pewno wiążę się ona z pewnego rodzaju poświęceniem. Eventy zazwyczaj odbywają się w weekendy. Musisz też być mocno zorganizowany, ponieważ trzeba dbać o dużo detali, jest mnóstwo dużych i bardzo drobnych spraw do załatwienia. O tych ludzi nie jest o dziwo tak łatwo i ilekroć przeprowadzamy jakąś rekrutację, to jest to dla nas wyzwanie.
W tym roku do naszego zespołu na poziomie juniora, dołączył jeden kolega, Kuba, który jest świeżo po studiach. Na całe szczęście dla nas, jest fanem sportu i wdraża się do zespołu zgodnie z oczekiwaniami. Natomiast te rekrutacje nie są łatwe, mam takie wrażenie, że ta grupa jest naprawdę wąska.
Z drugiej strony tak zupełnie uczciwie mówiąc, wydaje mi się, że też jest jakiś strach przed tą branżą. Znam wielu ludzi, o których myślę żeby się nadawali, ale nie próbują, więc to też może być jakiś powód.
Studia są potrzebne do takiej pracy?
Ciężko mi sobie wyobrazić, jakie studia dla naszej branży byłyby najbardziej właściwe. W naszym zespole mamy osoby z różnym wykształceniem. Oczywiście każda szkoła może dać Ci coś wartościowego.
A Twoje wykształcenie, pomogło Ci w pracy?
Moje pierwsze studia to polonistyczne i przyznam Ci, że nie do końca byłem przekonany co do ich wartości w każdym etapie mojego życia. Natomiast teraz myślę, że dały mi bardzo dużo, szczególnie dla tej obecnej pracy. Późniejszy kierunek, który ukończyłem, czyli prawo, też oczywiście bardzo sobie cenię, ale w tym przypadku trudno wprost mówić, że to w marketingu dało mi jakieś niezbędne do tej pracy kwalifikacje.
Studia wzmacniają twoje kompetencje w wielu dziedzinach, ale do takiego zawodu najważniejsze są chęć do pracy, pasja, zaangażowanie, odpowiedzialność. To są cechy, które się tu sprawdzają. Nie jesteśmy przy stole operacyjnym, że musimy dokładnie wiedzieć co zrobić, żeby pacjent przetrwał i mieć papier, żeby w ogóle przy tym stole móc się znaleźć. Marketing to sztuka szukania nowych rozwiązań, a więc jest tu też miejsce na błędy. Dodatkowo otwarta głowa, śledzenie trendów, rynku. Trzeba też być sprytnym i rozumieć ludzi, do których trafiamy. Kierunek studiów nie ma tu znaczenia. Myślę też że po prostu nie da się tego nauczyć na uczelni.
Istnieją studia z dziedziny bukmacherki na poziomie operacyjnym, które na pewno dadzą jakieś solidne podstawy. Natomiast, czy w marketingu będą kluczowe? Pewnie nie.
Jest taki trend na TikToku, że oceniasz kogoś w skali od 1 do 10, ale on czegoś nie ma. Załóżmy, że przychodzi do Ciebie chłopak, 20 lat, z pasją do sportu, ogarnięty, zorganizowany, ale nie ma studiów. Ile mu dasz w takiej skali?
Dziesiątka. Generalnie myślę, że brak studiów nie ma znaczenia. Wiadomo, że nie przyjęlibyśmy takiej osoby na stanowisko menadżera, ponieważ to są oczywiście rzeczy, na które trzeba w życiu zapracować i zebrać odpowiednie doświadczenie.
To, że ktoś jednak nie posiada dyplomu absolutnie jest najmniejszym problemem. Jak ktoś rokuje, sprawdza się w pracy i ma opcje awansu, zawsze może zrobić studia już w trakcie pracy. W życiu nie wszystko trzeba robić według utartego schematu, zwłaszcza w naszej branży.
Zostając przy temacie ludzi, powiedz mi, jak Ty oceniasz pracę Betclica przy pierwszej, drugiej i trzeciej lidze, ponieważ mam wrażenie, że przy tak dużym projekcie jest ich zbyt mało?
To bardzo wymagający i trudny projekt. Musimy pamiętać, że tam jest ponad 100 drużyn. Na początku na pewno najwięcej pracy miał grafik, ponieważ to nie była tylko podmiana logo, ale cała szata graficzna uległa zmianie.
Zmienił się sponsor ligi i telewizja. Wydaje mi się, że po początkowej fazie udało się im w miarę poukładać zespół i ruszyć. Nie jest też tajemnicą, że były tam przeprowadzane rekrutacje, ponieważ te ogłoszenia się po prostu pojawiały.
Trudno mi ocenić, czy na dzisiaj ten zespół jest absolutnie kompletny, ponieważ nie jestem w tych strukturach, ale jakieś aktywności tam się na pewno zaczęły. Było to słynne jacuzzi, może wystartowało trochę późno, gdyż jesienią, ale mimo wszystko ruszyło.
Teraz też jeżdżą już takim specjalnym pojazdem, zaaranżowanym truckiem, prezentując nowy Puchar Ligi. Myślę, że powolutku się rozkręcają.
Jak oceniasz akcję z jacuzzi?
Dużo o tym rozmawialiśmy wewnętrznie. U mnie samego ocena tego pomysłu też ewoluowała. Na początku trzeba powiedzieć, że to jest pomysł zaczerpnięty z Francji. Tam chyba dwa sezony temu wystawiono takie jacuzzi w rogu jednego ze stadionów. Powiem zupełnie szczerze, że kiedy weszliśmy w Wisłę Kraków i zobaczyliśmy, że jest możliwość użycia tarasu, który jest w rogu tego stadionu, chcieliśmy w przyszłości zrobić coś podobnego oferując jakieś super miejsca premium dla wybranych kibiców.
Były kiedyś kanapy Ekstraklasy, które stały przy murawie, ale one tak naprawdę nie zdały egzaminu. Myślałem o tym wielokrotnie i ani ja, ani nikt z kim o tym rozmawiałem, nie chciałby oglądać meczu z poziomu linii bocznej, gdzie wszyscy się na nas patrzą. Trochę by mnie to krępowało. Jeszcze jakbym miał być w jacuzzi, to ten pomysł wydawał mi się już totalnie szalony. Bo co innego być na tarasie z boku, a co innego tuż przy linii bocznej, więc ten pomysł wydawał mi się wręcz cringowy.
Kiedy usłyszałem, że tam ma być jeszcze Michał Pol, to już w ogóle pomyślałem, że to jest jakieś szaleństwo.
Patrząc na to jednak z perspektywy czasu, to wiem, że ta akcja była dla nich dobra. Mówiło się o tym. Widziałem sporo zadowolonych kibiców, którzy gdzieś tam się pluskali, mimo, że pewnie widoczność nie była najlepsza. Nawet zdarzało się, że jacuzii było ustawione za bramką, bo wiadomo jak te pierwszoligowe boiska wyglądają czasami. Myślę, że ogólnie jednak dało to ludziom trochę zabawy. Odnieśli korzyść w postaci szumu w Internecie, więc mimo wszystkich tych wątpliwości, pozostaje kolegom z Betclica pogratulować.
Który z ambasadorów Superbetu mógłbym siedzieć w takim jacuzzi?
Wyobrażam sobie pierwsze rozmowy i to pewnie nie byłoby takie oczywiste, ale po takim chwilowym zastanowieniu, to myślę, że każdego udałoby się przekonać, żeby go do tego jacuzzi od czasu do czasu wskoczyć. Pewnie musielibyśmy do tego zrobić dobrą otoczkę, historię, ale myślę, że panowie mają dystans do siebie.
Z Michała Pola była szyderka, że siedzi w tym jacuzzi w ubraniach. W mojej ocenie niesłusznie, co by nie mówić, Michał Pol jest dobry ambasadorem dla bukmachera. Wykazuje się inicjatywą, nie boi się zrobić rzeczy nieszablonowych. W mojej ocenie mało który ambasador zgodziłby się na coś takiego. Przykładowo nie wyobrażam sobie, by jeden z Waszych ambasadorów wszedł do jacuzzi.
Nie zgodzę się. Myślę, że jeśli miałoby to odpowiednią jakość, było dobrze obudowane, to czemu nie? Pewnie łatwiej byłoby mi namówić zabawowego Sławka, niż Mateusza czy Jurka, ale ktoś z nich na pewno by się zgodził.
Koncepcja, która gdzieś pojawiała nam się w głowach, zakładała żeby dać tym kibicom wartość spędzenia czasu we wspólnym gronie znajomych, więc w ogóle tego nie rozważaliśmy. Choć oczywiście wzbogacenie tego ambasadorem, na pewno byłoby wartością dodaną.
Zostając jeszcze przez ambasadorach. Na przestrzeni czasu mieliście ich wielu. Był Tomek Smokowski, Janek Błachowicz, a teraz ich nie ma. Wbiję małą szpilkę, ale właściwie jak ktoś się tym nie interesuje, nawet tego nie zauważył, że ich już nie ma.
Być może właśnie dlatego z nami ich już nie ma i to absolutnie nie są żadne przytyki w ich stronę. Brzmi to brutalnie, ale wyjaśnienie jest banalne.
Trzeba sobie powiedzieć jasno, że Janek jest fantastycznym gościem, ale to, że jest czynnym sportowcem, nie zawsze pozwalało realizować nasze cele biznesowe. Niestety, przez pewne obostrzenia, jakie płynęły na przykład z federacji w tych najważniejszych momentach, czyli na chwilę przed swoimi walkami nie mógł być dla nas wsparciem. Tam często była taka cisza medialna z jego strony. Widocznie to nie jest jeszcze czas, żeby Janek tego typu współpracę mógł wykonywać tak, jakby tego oczekiwały zatrudniające go firmy z naszej branży.
Czyli można postawić tezę, że nie warto nawiązywać takich współprac z czynnym sportowcem?
Nie do końca, ponieważ to zależy jak bardzo aktywny jest sportowiec. Ze Sławkiem Peszko też związaliśmy się, kiedy jeszcze grał w piłkę, w Wieczystej Kraków, ale był bardzo dyspozycyjny i nie było absolutnie najmniejszych problemów. Tylko też umówmy się, że to już był schyłek jego kariery i on mógł sobie na przykład pozwolić żeby, poprosić prezesa o to, by mieć wolne w treningu i jechać z nami kręcić kolejną reklamę, więc to też zupełnie inna sytuacja.
W przypadku Janka mówimy o innym sporcie. On potrzebował wyjechać w góry, odciąć się od świata, skupić się. Janek też ma taki styl treningu, nie jak Ivan Drago w jakiejś nowoczesnej sali w mieście, tylko jak Rocky Balboa, który gdzieś tam wspina się po górach. Taki po prostu Janek jest, ale to fantastyczny facet. Mieliśmy bardzo sympatyczną relację, rozstaliśmy się w zgodzie. Myślę, że Janek i jego środowisko rozumieli dlaczego ta współpraca nie została kontynuowana.
Z kolei Tomek, jak wiemy już od dawna, chciał się wyciszyć. Rozstaliśmy się w bardzo dobrej atmosferze. Nasz były już ambasador zachował się wobec nas bardzo w porządku. Dał nam znać o swoich decyzjach dużo wcześniej, więc byliśmy na to przygotowani.
Chcę też tutaj wyrazić wielki szacunek dla niego i uznanie, ponieważ to jest niełatwe, ogłosić taką decyzję, że potrzebuje się od tego wszystkiego odpoczynku, będąc w takim miejscu w świecie dziennikarskim. To wymaga wielkiej odwagi, ale najważniejszy w tym wszystkim jest oczywiście Tomek i jego samopoczucie.
Fortuna ma swoją brand hero, czyli Boginie Fortunę. Co w ogóle sądzisz o tym pomyśle? Na pewno jest to tańsze. Dodatkowo nie wydaje Ci się, że daje to większą przestrzeń do robienia ciekawych rzeczy, ponieważ nie trzeba nikogo za długo przekonywać?
Tutaj na starcie chcę bardzo pochwalić kolegów z Fortuny. Jestem wielkim fanem ich personifikacji marki i kiedy się spotykamy, mówię im to wprost. Uważam, że to świetny pomysł marketingowy.
Też chcę bardzo podkreślić fantastyczny dobór aktorki, która wciela się w rolę, ponieważ to piękna kobieta, ale nie jest też wyzywająca. W obecnych czasach łatwo byłoby się pokusić o coś takiego, natomiast oni tutaj znaleźli taką mądrą, pewną siebie aktorkę, od której bije taka dobra aura. Fantastyczna robota z ich strony.
Mam za to problem z inną rzeczą. Totalnie nie odróżniam tych kampanii. Nie wiem ile rodzajów spotów było, natomiast ona cały czas mówi że jest Fortuną, przechodzi przez jakieś tajemnicze miejsca, które są skrzyżowaniem scen z Cyberpunka i Rocky V. Mówiąc szczerze, nie odróżniam żadnej historii i nie wiem, ile rodzajów spotów tego typu zostało wypuszczonych.
Uważam, że tutaj Fortuna musi jakąś pracę jeszcze wykonać. Jako kibic, fan reklam, a nie pracownik konkurencji, po prostu chciałbym zobaczyć to w trochę innych okolicznościach. Mam nadzieję, że nie porzucą tego konceptu, tylko nadadzą tej historii wyróżniający rytm.
Cofnijmy się do Mistrzostw Europy. Nie oceniajmy tych kampanii wszystkich, ponieważ mało kto je pamięta. Nie da się jednak ukryć, że wszyscy pamiętają o wpadce Betfana z Mariuszem Pudzianowskim, który na mecz jechał, ale nie dojechał. Zapytam wprost – gdybyście zrobili coś takiego, zapadłbyś się pod ziemie?
Nie zapadłbym się pod ziemię, ponieważ nawet gdybym chwilowo stracił rozum, każdy z naszego zespołu powstrzymałby mnie od realizacji takiego pomysłu. Nie chce się absolutnie znęcać nad kolegami z Betfana, ponieważ nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. Natomiast w czasach, kiedy każdy ma kamerę w kieszeni, pomysł, że ta sprawa nie wyjdzie na światło dzienne, to jest to dla mnie duży brak wyobraźni.
Co więcej, przyznam szczerze, że to bardziej uderzyło w Mariusza niż w Betfana. Można by się zaśmiać, że może ktoś wypuścił Pudziana specjalnie, żeby zrobić trochę szumu? Nie wydaje mi się jednak, by to było robione z premedytacją. Gdybym ja powiedział Mateuszowi Borkowi, może byś wsiadł na chwilę do pociągu i udawał, że jedziesz na mecz? Myślę, że dostałbym odpowiedź w stylu „Bartosz… oszalałeś?” i to teraz mówię w łagodnej wersji.
Żaden z naszych ambasadorów ani członków zespołu, nawet nie próbowałby podjąć tego typu akcji. Jest to dla mnie niezrozumiałe, ale widocznie ktoś tego nie przewidział. Tak jak w szachach, trzeba patrzeć dwa ruchy do przodu na to co się może stać. Wiadomo, że jak jest pociąg pełen kibiców, no to Mariusz nie jest osobą, która nagle może przemknąć niezauważona i wysiąść.
Coś tu nie zagrało ze szkodą wizerunkową dla Mariusza, ale chcę uczciwie potwierdzić, że później, na ostatnim meczu, spotkaliśmy Mariusza w Dortmundzie, był w obecności kolegów z Betfana, więc jakoś się tam pewnie zrehabilitowali. Ubrali go już w zieloną koszulkę, przyznam, że trochę wyglądał jak kibic Senegalu, ale miał ten biało-czerwony szalik, więc finalnie na meczu był i temat chyba można zamknąć. Uznajmy, że nie było miękkiej gry i z zachodniego, gdzie wysiadł, szedł już na piechotę. (śmiech)
Ok, wróćmy do sponsoringów. Zdarza się u nas, że bukmacherzy co roku zmieniają klub z którym współpracują. Jak ty to odbierasz? Czy to ma w ogóle jakikolwiek sens?
Myślę, że taka współpraca na rok czy dwa jest mało sensowna, no chyba, że ktoś postanowi, mówiąc brutalnie, wycisnąć tę grupę możliwie najmocniej i po prostu iść dalej. Ale trzeba pamiętać, że kibice to też grupa dla której, jak dla żadnej innej liczy się lojalność, a takim skakaniem tej lojalności się na pewno nie zbuduje.
My mamy inną strategię i podpisujemy umowy wieloletnie. Widzimy, że im dłużej jesteśmy w danym miejscu, kibice bardziej nas rozpoznają, zauważają i szanują nasze zaangażowanie. Lech czy Górnik, z którymi jesteśmy już jakiś czas, są tutaj doskonałym przykładem, mam dziś poczucie, że kibice nas lubią i to nie tylko za wszystkie akcje, które razem organizujemy. Czują po prostu, że jesteśmy na tej samej trybunie.
W Lechu mieliście łatwiej, ponieważ kibice znienawidzili STS. Czekali na Wasze przyjście, jak dziecko w święta na prezenty od wujka z Ameryki.
Zdecydowanie, wejście mieliśmy bardzo ułatwione. Nie chcę już jednak wracać do tych historii z koszulkami, z logotypem. Myślę również, że STS wyciągnął wnioski, co widać choćby po koszulce Ruchu.
Zmieniło się podejście, ponieważ zmienili się ludzie.
Może było tak, że ludzie, którzy byli wewnątrz, chcieli przystać na pewne rzeczy, ale jeden decydent nie pozwalał? To już jednak przeszłość, historia pokazała, że trzeba było przystać na koszulki, których oczekiwali kibice.
Dla nas dobrze się stało, ponieważ weszliśmy tam jak bohater na białym koniu. I to oddaje, uwielbiamy robić akcje w Poznaniu, ponieważ kibice Lecha są turbo zaangażowani i doceniają nasze starania. Masa pozytywnych komentarzy o nas po prostu bardzo cieszy.
Koledzy w social mediach też robią świetną robotę. Cała akcja z Brazylijczykiem, który też m.in. dzięki naszemu wsparciu trafił do Polski, pokazuje że można robić naprawdę niesamowite rzeczy, tworzyć razem piękne historie. Kibice zawsze doceniają takie zaangażowanie.
Próżno już szukać kibiców Lecha w koszulkach z logiem STS?
Tak, bardzo dużo koszulek zostało w krótkim czasie wymienionych. Kibicom podoba się niebieska koszulka z białym logo, ponieważ wygląda estetycznie. Przykładowo, w Wiśle Kraków, ale to też wynika z tego, że grał wtedy Kuba Błaszczykowski, wciąż jest dużo koszulek z LV Betem. Czemu? Bo to była po prostu ładna koszulka, nie zepsuta żadnym niepasującym emblematem, a dodatkowo nazwisko Błaszczykowski sprawia, że ludzie chcą w niej chodzić. Natomiast w tych koszulkach z STS, coraz trudniej już trafić na osoby na stadionie. Sam jestem tym zaskoczony, ale oczywiście bardzo mnie to cieszy.
Mitem jest, ponieważ znam liczby z wielu miejsc, że na współpracach z klubami można osiągać dobre wyniki akwizycyjne. Mówiąc wprost rejestracje, nawet po podpisaniu umowy z klubem o dużej bazie kibiców, nie są zbyt duże. Jak myślisz z czego to wynika, za mało akcji angażujących, czy po prostu akwizycja nie jest kluczowa przy takiej współpracy?
Jest to na pewno złożony temat, który przede wszystkim wymaga czasu i dużej pracy, ale nie łatwo jest też go zmierzyć. Przykładowo z Lechem i GKS-em, a wcześniej przecież i także z Górnikiem prowadziliśmy akcje koszulkowe polegające na zniżce 100 PLN w zamian za okazaną aplikację. Oczywiście dało nam to określoną liczbę kont, ale okazało się, że prawie połowa kibiców nie skorzystała z kodu promocyjnego dedykowanego dla Klubu, a te konta w większości przypadków były nowe.
Mapy ciepła również pokazują, że liczba graczy z danego regionu wzrosła, badaliśmy to szczególnie wnikliwie w przypadku Lecha, ale faktycznie ten kod, mimo czasem wręcz nachalnej promocji, nie do końca jest dla kibiców tak ważny, jakbyśmy tego chcieli.
Wiesz doskonale jak to wygląda: ktoś założy konto przez afilianta, ktoś założy przez jakąś promocję w socialach, ktoś inny w ogóle nie wpisze tego kodu i tak naprawdę możliwości oceny sytuacji nie są tak precyzyjne jakbyśmy sobie tego życzyli. Po naszych akcjach widzimy jednak, że naprawdę coraz rzadziej ktoś przy naszych strefach instaluje aplikację, większość kibiców po prostu już ją ma.
Jestem też przekonany, że fan piłki nożnej nie związany z regionem Klubu, który sponsorujemy, wybierając bukmachera weźmie pod uwagę markę, która jest na froncie Lecha Poznań, Górnika Zabrze czy GKS-u Katowice, ponieważ to buduje też naszą pozycję, siłę i wiarygodność w jego oczach. Żadna marka w historii Ekstraklasy, nie tylko z naszej branży, nie była jeszcze obecna na trzech frontach.
Także ogólną wartość tych współprac oceniam bardzo wysoko i jestem przekonany, że pomaga to nam osiągać dobre liczby.
Nie jest tajemnicą, że Fortuna i Betclic w ostatnich latach promowali się przy galach freakowych. Trudno nie zauważyć, że moda na tego typu rozrywkę mija. Co może zastąpić ten rodzaj rozrywki, czy pójdziemy jeszcze „grubiej”, a bukmacherzy nadal będą się przy tym promować?
Chciałbym, żeby było tak jak mówisz, że to przeminie.
A nie zauważyłeś, że popularność zaczyna spadać?
Mam informacje, jeśli chodzi o liczbę PPV i faktycznie te spadki na ostatnich galach były dramatycznie duże. Natomiast trochę się obawiam, że w dzisiejszym świecie, afer, skandali, to zazwyczaj jest kwestia 2-3 dni oburzenia, a potem jedziemy dalej. Normalizujemy sobie każdą patologię, dlatego mam obawy, że to jeszcze chwile potrwa.
Czy spodziewam się czegoś nowego? Pewnie nie. Były próby, gdzie influencerzy grali w piłkę na owalnym boisku, ale to się totalnie nie sprawdziło. Miałem wrażenie, mówiąc szczerze, że oglądam jak w czasach szkolnych wuefistka kazała zagrać chłopakom na dziewczyny. Nie wyglądało to delikatnie mówiąc, widowiskowo. Myślę, że trudno będzie znaleźć coś zastępczego. Ubolewam, że po tych wszystkich aferach, nadal to funkcjonuje. Nie mogę objąć swoim rozumem, że całe to towarzystwo, razem imprezuje, robi biznesy, a przy okazji cały czas się wzajemnie nagrywa. To jest po prostu jakieś totalne szaleństwo, pozbawione jakichkolwiek zasad, ale mimo tych wszystkich brudów, dalej wszyscy chcą tam być.
Może gdyby solidarnie te sponsoringi były ucięte, włodarze wyciągnęliby jakieś wnioski? Szczególnie mam na myśli patologiczne konferencje, ponieważ powiedzmy sobie szczerze te gale to jest całkiem niezłe show. Mówię tu oczywiście o otoczce. Pojedynki są raczej wątpliwej jakości, ale chyba nie o sport tutaj chodzi.
Natomiast te wszystkie konferencje, rzucanie wulgarnymi przekleństwami w taki najbardziej rynsztokowy sposób… No nie chciałbym żeby nasze logo było widoczne przy tego typu wymianie zdań, chociaż ciężko tu nawet czasem mówić o zdaniach.
Kanał Sportowy – muszę też o to zapytać. Liczby znacznie spadły. Trudno tego nie zauważyć. Wiele firm zakończyło współpracę z Kanałem Sportowym, a wy dalej tam jesteście. Z jakiego powodu i jaką widzicie w tym szansę? Wierzycie, że ten projekt się podniesie?
Mimo spadku liczb, nadal bardzo cenimy sobie współpracę z Kanałem Sportowym i oczywiście, trzeba sobie jasno powiedzieć, że one wyglądają zupełnie inaczej niż kiedyś, ale to nadal potężny kanał z milionem subskrybentów. To, że nie ma tam już obyczajowych, lifestylowych czy politycznych formatów – gdyż mówiąc wprost przeniosły się one w inne miejsce – nie znaczy, że sportowe treści są gorszej jakości.
Trudno byłoby też utrzymać te same liczby wyświetleń, ponieważ na rynku jest dziś tyle kanałów, że po prostu nie ma na to szans. W Polsce nie ma tylu ludzi, a każdy ma inne gusta i woli oglądać czy słuchać innych ekspertów.
Kanał Sportowy przeszedł pewnego rodzaju metamorfozę, ułożył formaty w nieco inny sposób, skupił się na sporcie i dalej robi swoje. O wiele lepiej działa w social-mediach, które dla nas też są ważne. Rozwijają się młodzi dziennikarze, rozwija się też jako portal, który tworzy dobre treści, a więc my obserwujemy to, niezmiennie wierzymy w tę współpracę i jesteśmy zdania, że to nadal bardzo wartościowy dla nas partner.
Podoba Ci się ekspozycja Superbeta w Kanale Sportowym? Bo na przykład, oglądam program poranny i prowadzący typują wyniki. Podają dokładne wyniki na grafice, a żadnej wzmianki o Superbecie nie ma.
Tak, choć nie będę kłamał, że na tym polu jest zawsze idealnie. Szczególnie jeśli chodzi o real time marketing. Obserwujemy temat i stale staramy się wspólnie poprawiać, co można. Z drugiej strony to nie jest kanał Superbetu, żeby wszędzie i zawsze był nasz brand. Szanujemy też to, że Michał reprezentuje naszą konkurencję i nie zawsze możemy wymagać pewnych działań. Tak się umawialiśmy.
Nie mówię, że wszędzie, ale w momentach, w których aż się prosi, by pojawiła się Wasza ekspozycja.
No na pewno masz w tym przypadku rację, co mam Ci powiedzieć. (śmiech). Staramy się wyłapywać takie rzeczy i pracować nad tym, by było lepiej. Wierzę, że zarówno KS jak i nam zależy, by robić wspólnie dobre rzeczy, ale nie zawsze to, co dla nas jest oczywiste, jest też oczywiste dla dziennikarzy czy ekspertów.
Superbet przedłużył sponsoring z PZN o kolejne dwa lata. Nie obawiasz się, że ten sport w Polsce przestanie niedługo interesować ludzi? Jeśli karierę zakończą Stoch, Żyła i reszta naszych czołowych skoczków może być różnie, ponieważ następców próżno szukać.
Może tak być, ale z drugiej strony 3 dni temu byliśmy w Wiśle i atmosfera tam nadal jest gorąca, mimo – nie ukrywajmy – bardzo złych dla nas wyników. Jednak zupełnie szczerze mówiąc ten sentyment do skoków jest w Polakach tak duży, że polskie konkursy, będą cieszyć się stałym i olbrzymim zainteresowaniem, ponieważ tu nie chodzi tylko o sport. To po prostu dobra zabawa i nawet jeśli wygra ktoś inny niż Polak, to nadal ludzie bawią się dobrze.
Co będzie kiedyś zobaczymy, na razie wierzymy, że Adam Małysz poukłada te klocki tak, aby te talenty się pojawiały. Podobno jest już paru zdolnych młodziaków, więc nie jest wykluczone, że za jakiś czas znów ktoś będzie dawać nam radość z wygrywania.
W kolejnym roku nie będzie dużej imprezy. Będą Klubowe Mistrzostwa Świata w wakacje, ale nie wydaje mi się, żeby kibice tym żyli. Szykuje się taki spokojniejszy rok? Czy może właśnie trudniejszy z tego powodu, że nie będzie się można skupić na dużej imprezie?
Cóż, brak dużej imprezy znaczy, że energię, kreatywność i budżety w 2025 roku będzie trzeba zagospodarować gdzie indziej, więc wcale nie oznacza to, że będzie nudniej. Na pewno wyzwaniem będzie utrzymać narzucone sobie tempo pracy, ale wiemy doskonale, że nikt w naszej branży nie będzie spoczywał na laurach. Sytuacja na rynku jest bardzo ciekawa, różnice zacierają się, więc trzeba będzie znów mocno się rozpychać łokciami w walce o klienta, a to tylko działać będzie na jego korzyść.
Jak wspomniałeś, może to być ciekawy rok. Istnieje realna szansa, że w przyszłym roku Grę Bez Podatku będą mieli Betclic, Superbet oraz STS. Komunikacyjnie może to być wyzwanie?
Nie jest to dla nas priorytet, ponieważ nasi gracze mają naprawdę wiele solidnych profitów, wynikających z gry w Superbecie. Ale jeśli rynek nas do tego w jakiś sposób zmusi i tak się stanie, będziemy gotowi nie tylko pod kątem technologicznym, ale także marketingowym. Trzeba myśleć dwa ruchy do przodu i my tak robimy. Jestem więc pewny, że poradzilibyśmy sobie z komunikacją, gdyby taka promocja się pojawiła. Wystarczy zobaczyć, jak świetnie wypromowaliśmy Super Przewagę.
Komunikacja Super Przewagi była świetna. Zaprocentowało to zwłaszcza na EURO, gdzie wiele firm wprowadziło taką promocję, a ludzie i tak mówili – grając u innego bukmachera – że korzystają z Super Przewagi.
Powiem szczerze, mieliśmy bardzo dużo dyskusji wewnętrznych, gdy wprowadzaliśmy ten produkt. Ta nazwa nie jest do końca sexy, ale przeanalizowaliśmy sobie ją bardzo dokładnie i ona jest po prostu bardzo prosta do zrozumienia dla klienta. Znacznie prostsza niż międzynarodowa – Early Payout, którą ludzie w Polsce mylili także z CashOutem.
Dzisiaj już wiemy na pewno, że postawiliśmy na dobrego konia. Super Przewaga weszła na stałe do języka graczy i my tak naprawdę tę misję mamy już zakończoną. Możemy komunikacyjnie skupić się na innych wariantach Super Przewagi, ponieważ obejmuje ona przecież także inne dyscypliny i innych promocjach, by także weszły do języka graczy.
Super Gra Bez Podatku?
Czas pokaże, ale jak już dziś zrobisz sumienne porównanie, to okazuje się, że nawet ta z podatkiem jest super. (śmiech)
Rozmawiał: BARTOSZ BURZYŃSKI
Polecane
Komentarze
Wiem jak to zaraz zostanie odebrane, ale naprawdę łatwo robić marketing z punktu Superbetu, który przewala ogrom kasy bez zastanowienia. Z drugiej strony wiem że Bartek jest bardzo dobry w tym co robi, więc fajnie że ma możliwości na realizację swoich pomysłów. Tego szczerze zazdroszczę.
Deal z narciarzami jest po prostu bez sensu i nie da się go obronić.
Czemu nie ma takiego wywiadu z przedstawicielem Betclica? Tak tylko pytam… ;–))
Odpowiedź jest prosta, nie chcą się zgodzić na taki wywiad. 😉
Zabrakło pytania o promocje, czemu nie każdy ma supergame, superspin, dlaczego tak jest?
Nadrobiłem i faktycznie bardzo dobry wywiad. Kompletnie nie rozumiem jednak jednej rzeczy, czemu Superbet wchodzi w promocję Kanału Sportowego czy takiego PZN skoro nawet Pan Bartosz w tej rozmowie mówi, że to takie życzeniowe współprace. Że co się musi wydarzyć żeby to miało sens. Nie ma przykładowo innych miejsc żeby wydać budżet, może kolejny klub? Wiem że tam więcej pracy, co zresztą mówione jest w rozmowe, ale może lepiej zwiekszyć kadry i brać więcej klubow niż przepalać kase w kanale którego nikt nie ogoląda??
Nareszcie jakiś ciekawy rozmówca, a nie tylko banały i utarte regułki.
Studia nie są potrzebne do niczego, już chyba tylko nasze babcie i czasami rodzice wierzą, że studia mają jakiekolwiek znaczenie. Liczą się umiejętności, doświadczenie i spryt. Teraz często pracodawcy nawet nie chcą CV, co też o czymś świadczy.
Bardzo fajny wywiad, mądrze odpowiedziane na wiele pytań i szczerze. Bez odpalania się jak było trudniejsze pytania czy szpileczka. Super się czytało, brawo Bartek.
Jestem w szoku, że nie mają rejestracji jak podpiszą umowę z jakimś Lechem, Widzewem, Legią czy Wisłą. Myślałem, że kibice wspierają tych swoich sponsorów, dziwne w sumie.
Jakie tam mają, ale nie są to duże liczby, jakby się mogło wydawać.
Potwierdzam, lepszy sponsor nie mógł nam się trafić.
Mega długieeeeee, ale dobrze sie czyta.
Problem z ludźmi to jest w każdej branży. Wymagania z kosmosu, zero doświadczenia i umiejętności. Ludzie też myślą że praca przy sporcie to tylko oglądanie mieczyków.
Chyba przelew z Rumunii nie doszedł, Bartek zadaje trudne pytanie ludziom z Superbet 😀
Jak tak sobie analizuję wywiady z tego roku to z kilku najlepszych, aż trzy są z osobami z Superbetu, ponieważ są otwarci na szczerą rozmowę, nie zmieniają wszystkiego w autoryzacji, nie chcą pytań przed rozmową. A zaproszenia ode mnie, czy redaktorów naszych dostali przedstawiciele chyba każdej firmy bukmacherskiej. 😉
Widać, że gość chciał powiedzieć, że sam nie rozumie tej współpracy z Kanałem Sportowym ale nie mógł. 😅