Były pracownik Totalbet pozwał pracodawcę za niesłuszne zwolnienie z pracy. W tle szantaż, pobicie i mobbing?

Autor: Bartosz Burzyński

Data publikacji: 15.06.2023 Ostatnia aktualizacja: 19.06.2023 19:26

Do naszej redakcji w ostatnich dniach dotarła wiadomość, że firma bukmacherska niesłusznie zwolniła jednego ze swoich wieloletnich pracowników. Sprawa trafiła do sądu, ponieważ Tomasz Kizler postanowił bronić swoich praw w sądzie. Pracownik wygrał już w pierwszej instancji, ponieważ sąd uznał, że faktycznie doszło do niesłusznego zwolnienia. Sprawie postanowiliśmy się jednak przyjrzeć bliżej, ponieważ jedną z misji naszego serwisu jest dbanie o dobry wizerunek branży hazardowej zarówno od strony gracz – operator, ale także pracownik – firma z sektora hazardowego. Tym samym przestudiowaliśmy akta sprawy, a także daliśmy szansę wypowiedzieć się obu stronom konfliktu. 

Batalia sądowa

Na wstępie trochę chronologii, ponieważ Tomasz Kizler w Totalbet zatrudniany na różne stanowiska była kilka razy, a zwalniany dwukrotnie. W jego ocenie za każdym razem niesłusznie – w drugim przypadku 27.05.2022 – sprawa zakończyła się w sądzie, o czym więcej za chwilę.

Historia pracy Tomasz Kizlera w Totalbet:

Ostatnia data jest kluczowa, ponieważ wówczas wtedy Tomasz Kizler otrzymał zwolnienie z pracy, które uznał za nieuzasadnione. Swoich praw postanowił dochodzić w sądzie, gdzie wnosił o odszkodowanie w wysokości trzech pensji wraz z odsetkami ustawowymi.

Jako przyczyny zwolnienia, które otrzymał Kizler w maju ubiegłego roku podano:

  • Niepodejmowanie inicjatyw i działań ukierunkowanych na rozwój Afiliacji  prowadzonych samodzielnie przez Totalbet, jak również brak staranności i zaangażowania przy realizacji wytycznych w tym zakresie udzielanych przez pracodawcę.
  • Przedstawianie powierzchniowych, ogólnikowych danych w czasie spotkań statusowych odbiegających od standardów, wytycznych i oczekiwań pracodawcy wskutek czego realizacja wymagała zaangażowania innych osób.
  • Brak nadzoru nad powierzonymi Afiliantami w wyniku czego istniała konieczność ich dodatkowego weryfikowania oraz wprowadzania zmian wskutek inicjatywy pozostałych współpracowników.
  • Brak dostatecznych umiejętności i determinacji przy prowadzeniu działalności afiliacyjnej.

Jak wynika z akt sprawy Tomasz Kizler nie zgadzał się z żadnym z tych punków. Argumentował, że wszystkie ww. przyczyny-zarzuty są dla niego niezrozumiałe, bezpodstawne, nieprawdziwe oraz nieuzasadnione i nie mogą prowadzić do negatywnej oceny jego pracy. Kizler twierdził, że nie tylko nikt nigdy nie krytykował jego pracy, ale też nie wyjaśnił mu co ma dokładnie robić.

Totalbet podtrzymywał swoje stanowisko o zasadnym zwolnieniu Kizlera, dlatego wnosił o oddalenie powództwa w całości. Początkowo sąd zaproponował mediacje, ale nic z nich nie wyniknęło, dlatego sprawa toczyła się dalej. Sąd przesłuchał świadków, którymi byli obecni, a także byli pracownicy Totalbet. W tym bezpośredni przełożeni Tomasza Kizlera.

Po rozpoznaniu sprawy i przesłuchaniu świadków sąd stwierdził, że żadna z przyczyn zwolnienia nie została odpowiednio uargumentowana i udowodniona jako faktyczna.

W trakcie sprawy wyszło też sporo sprzeczności, ponieważ jeden z pracowników Totalbet najpierw twierdził, że Tomasz Kizler nie sprawdzał się na żadnym ze stanowisku w firmie. Następnie jednak powiedział, iż zatrudnił powoda na stanowisko specjalisty do sprawy afiliacji, ponieważ „potrzebował kogoś kto zna się na bukmacherce”.

Bezpośredni przełożony Kizlera stwierdził natomiast, że ten dopiero przyuczał się do pracy na nowym stanowisku. Nie miał również zastrzeżeń do jego pracy, co potwierdziło się po przejrzeniu dowodów ze skrzynki mailowej. Przełożony powoda nigdy bowiem nie napisał w korespondencji mailowej, że ten nie sprawdza się w nowej roli.

Wyrok sądu

Reasumując Sąd stwierdził, że pracodawca naruszył przepis art. 30 § 4 k.p. składając powodowi oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę, które zawierało niekonkretne, ogólne przyczyny. Odnośnie wysokości odszkodowania Sąd stwierdził, że powodowi należy się równowartość trzymiesięcznej pensji, ponieważ pracował w firmie ponad trzy lata.

Rozmawiamy z Tomaszem Kizlerem – w tle szantaż, pobicie, mobbing

Na początku proszę opowiedzieć, dlaczego w Totalbet był Pan zwalniany aż dwa razy, a następnie dość szybko przywrócony na zupełnie inne stanowisko? 

Zaczynałem pracę w firmie jako młodszy bukmacher, bez wcześniejszego doświadczenia w tym obszarze. Na testach kwalifikacyjnych miałem jednak jeden z najlepszych wyników. Szybko udało mi się wdrożyć, czego konsekwencją było przedłużenie umowy po okresie próbnym. O tym, że szybko się uczyłem i byłem dobry, świadczy chociażby fakt, że udzielałem nawet wypowiedzi dla mediów branżowych.

Moja praca była harmonijna, aż do momentu, w którym opublikowałem na forum bukmacherskim opis sytuacji, wytykający błąd systemowy firmie Forbet. Po wspomnianych wpisach byłem mocno naciskany, by usunąć te posty. W wiadomościach na skype od ówczesnego szefa bukmacherów padały takie sformułowania, jak: „jeśli nie usuniesz tych postów, będzie to miało bardzo negatywny wpływ na nasze relacje”, czy „potwierdź, że odczytałeś, a mimo to nie usunąłeś tych postów”.

Gdy odmówiłem, po niecałych dwóch tygodniach, zostałem na koniec miesiąca zwolniony przez Wiceprezesa Marcina Gierę. Było to argumentowane ustnie brakiem rozwoju i utratą zaufania. Oczywiście wszystko to było fikcją, ponieważ wcześniej nie były mi stawiane żadne zarzuty.

Dlaczego wtedy nie zgłosił Pan tej sprawy do sądu?

Sprawę wraz z opisem powyższych faktów, zgłosiłem Prezesowi ZPR SA Tomaszowi Szakielowi, który przyjrzał się tematowi. Następnie około 2 tygodnie po zwolnieniu, zadzwonił do mnie Marcin Giera i zaproponował poufne spotkanie. Nagle zmienił swój front wobec mnie o 180 stopni i złożył mi ofertę prowadzenia nowego Działu ds. Kontroli i Analiz. Miałem nadzorować czy w Totalbecie nie dochodzi do nadużyć, sprawdzać poprawność kursów wystawianych przez bukmacherów, wdrażać odpowiednie procedury bezpieczeństwa.

Przypomnę jeszcze raz, że ta sama osoba kilkanaście dni wcześniej wyrzuciła mnie z powodu rzekomej utraty zaufania, by zaraz potem proponować stanowisko wymagające go szczególnie. Razem z ówczesnym szefem bukmacherów mnie zwalniał, a po dosłownie chwili, w tajemnicy przed nim zatrudniał (był on wtedy też Członkiem Zarządu).

To pokazuje jak śliski jest to człowiek. Będąc jednak świeżo po niesłusznej stracie pracy, doceniając inicjatywę ze strony Prezesa Szakiela, przyjąłem to stanowisko. Uznałem, że mam tu coś honorowo do udowodnienia w kwestii swoich kompetencji.

Początkowo byłem zatrudniony w tajemnicy przed innymi pracownikami. Dostałem w tym celu umowę w ZPR SA, w skład którego holdingu wchodzi też Totalbet. Zostało też zmienione na świadectwie pracy, że poprzednie rozwiązanie umowy nie było wypowiedzeniem, tylko za porozumieniem stron. Firma ulokowała mnie w specjalnym biurze na ulicy Kamionkowskiej, kilka kilometrów od siedziby firmy. Co jakiś czas spotykałem się też w kawiarni z Marcinem Gierą i Elżbietą Bułatowicz (Dyrektor działu bezpieczeństwa i analiz), by w tajemnicy przed wszystkimi omawiać zagadnienia związane z obowiązkami.

Nie przeszkadzało Panu, że musi pracować Pan w tajemnicy przed resztą załogi?

Taka praca była problematyczna, z różnych względów, ale jak wspomniałem, chciałem coś udowodnić osobom, które mnie wówczas bezpodstawnie zwolniły.

Problemy jednak były, ponieważ przykładowo w tym czasie miała miejsce impreza firmowa ZPR w Julinku (byli na niej też pracownicy Totalbet), w której uczestniczyłem jako osoba towarzysząca – jako pracownik bym nie mógł. *Zostałem wówczas jednak wulgarnie zwyzywany i dwukrotnie uderzony w twarz przez ówczesnego szefa bukmacherów, gdy dowiedział się o mojej funkcji w dziale kontroli.[Aktualizacja – Tomasz Kizler w dniu 19.06.2023 przesłał nam korektę do swoich słów w tym fragmencie. Cytujemy: *Zostałem wówczas jednak wulgarnie zwyzywany i dwukrotnie uderzony w twarz przez Marcina Piechotę, wówczas starszego bukmachera, gdy dowiedział się o mojej funkcji w dziale kontroli. O dziwo, po tak ewidentnej sytuacji, Marcin Giera zamiast zwolnienia dyscyplinarnego, wręczył mu jedynie wypowiedzenie w normalnym trybie.

Zostało to nagrane na monitoringu, widziało to wielu świadków, gdyż siedziałem w dużej grupie przy stole. Przyjechała Policja, spisała protokół z zajścia, informując że mam pełne prawo dalej dochodzić swoich roszczeń. Z łatwych do domyślenia powodów, odstąpiłem jednak od zgłaszania sprawy do Sądu. Skończyło się na zwolnieniu tamtej osoby.

Po tym wydarzeniu pracował pan dalej na stanowisku specjalisty do spraw kontroli, ale już nie w tajemnicy?

Tak, najpierw miałem umowę o pracę na czas określony, a następnie od 1 września 2021 roku na czas nieokreślony. Reszta załogi zaakceptowała moją funkcję, zdając sobie sprawę, że moje zgłoszenia to nie są personalne ataki na kogokolwiek. Była to normalna praca, która miała na celu poprawę procedur i wspomaganie bukmacherów w ich działaniach.

Tamten okres – gdy nie musiał się Pan już ukrywać – był udany z perspektywy zawodowej?

Uczestniczyłem w Zarządach, bardzo chwaliła moją pracę Dyrektor działu bezpieczeństwa i analiz Elżbieta Bułatowicz, pytając jak dalej widzę swoją przyszłość. Wielokrotnie moje interwencje uchroniły firmę przed stratami finansowymi, takimi jak choćby kompromitująca sytuacja z wyborami samorządowymi i głośną sprawą Łukasza Pawłowskiego. Jako osoba będąca świadkiem tych wydarzeń (wówczas młodszy bukmacher), doskonale znam sprawę od środka.

Jak Pana pracę oceniały osoby, które zwolniły Pana za pierwszy razem?

W pewnym momencie doszło do kuriozalnej sytuacji, która dała mi wiele do myślenia. Jeden z obecnych pracowników przesłał mi korespondencję skype, w której ówczesny szef działu bukmacherskiego pisał do niego, że Wiceprezes Giera komunikował mu, by ten „Za każdym razem pierdolił to co pisze. Dosłownie tak mówi.”. Było to w kontekście moich zgłoszeń o nieprawidłowościach. Te dowody również przedstawiałem przed Sądem.

Jak ma się czuć pracownik, gdy dowiaduje się od kolegów z pracy, że Wiceprezes firmy mówi o nim takie słowa? Zgłaszałem ten fakt swojej przełożonej Elżbiecie Bułatowicz. Marcin Giera szybko jednak bagatelizował temat, było to zamiatane pod dywan.

Jak znosił Pan psychicznie takie traktowanie przez osobę o tak ważnym stanowisku w firmie?

Było to mocno uwłaczające i kompletnie irracjonalne z punktu widzenia pracownika. Marcin Giera na starcie firmy pełnił stanowisko Prezesa, lecz potem pozostał mu fotel Wiceprezesa. Następnie Prezes ZPR Tomasz Szakiel sam objął stery w firmie. Pod tych wiadomościach, czując już zmęczenie psychiczne takim traktowaniem i sensem działu kontroli z moim udziałem, pod koniec 2021 roku zacząłem zgłaszać chęć zmiany środowiska.

Udało się?

Tak, zostało mi zaproponowane stanowisko Specjalisty ds. afiliacji. Zgodziłem się, choć sygnalizowałem że będę potrzebował wsparcia i wdrożenia w nowe obowiązki. W początkowym etapie, miałem mało czasu żeby wykonywać docelowe czynności, ponieważ osoba mająca mnie wdrożyć w dział marketingu, Agata Kramek, od początku wykazywała dużą niechęć wobec nowej osoby w pokoju.

Mimo próśb, poza pobieżnym omówieniem, nie przygotowała dla mnie spisanych instrukcji działania w systemie, mimo że ja kompleksowo przeszkoliłem pracownika na moje poprzednie stanowisko. Generalnie, ta osoba od początku traktowała mnie jak zło konieczne w dziale, które zaburza istniejący porządek.

Z końcem kwietnia, po odejściu z pracy kierownika marketingu, Agata Kramek jako osoba z największym stażem w dziale, mimo wcześniejszej bierności, nagle wyczuła swoją szansę.

Awans Agaty Kramek wpłynął jakoś na podejście do Pana pracy?

Dowiedziałem się o tym z LinkedIna, że zaczęła pełnić funkcję koordynatora marketingu. Jako członka działu nikt mnie o tym nie informował. Teoretycznie podlegałem pod Wiceprezes Katarzynę Białek, choć nigdy z tą Panią nie odbyłem żadnej rozmowy w cztery oczy. Nie zostały mi przedstawione żadne cele biznesowe, a mail ze stanem sytuacji z potencjalnymi afiliantami pozostał bez odpowiedzi. Konsekwentnie byłem spychany na margines, pozbawiony ostatecznej decyzyjności w kontaktach z afiliantami, brakiem wsparcia po odejściu Dyrektora marketingu.

Od samego początku nie mogłem się też doprosić aneksu na nowe stanowisko i zakresu obowiązków. Mimo, że pracowałem w dziale marketingu od połowy stycznia, to umowa została zmieniona dopiero 1. kwietnia, co było jawnym zaniedbaniem ze strony firmy. Przez 2,5 miesiąca robiłem kompletnie inne rzeczy niż zapisane w umowie.  Jak wobec tego być rzetelnie rozliczanym z prawdziwych obowiązków? Uważam, to za kompromitację odpowiedzialnych za tę sytuację w Totalbet. Powinno to też zainteresować Państwową Inspekcję Pracy, a takie patologie w branży powinno się piętnować.

Wówczas doszło do Pana zwolnienia?

Mimo, że czułem wrogość od wspomnianych wcześniej osób, to starałem się jak najlepiej wykonywać swoje codzienne obowiązki. Przez te lata, broniłem się zawsze dobrą pracą, o czym świadczy kilkukrotne przedłużanie umowy, docelowo na czas nieokreślony. Firma zaskoczyła mnie jednak swoim wyrachowaniem, czekając do przedostatniego dnia miesiąca, bym jeszcze jak najwięcej zrobił, po czym traktując jak intruza, od razu zabierając wszystkie narzędzia pracy i wypraszając z budynku. Takie było podziękowanie ze strony Totalbet za 4 lata pracy.

Kto Panu wręczył wypowiedzenie i czy argumentował ustnie dlaczego do niego doszło?

Wypowiedzenie wręczył Marcin Giera wraz z Dyrektorem Działu Informatyki Arturem Nowakiem, który tylko statystował. Powiedział tylko, że to nie jego decyzja. Tradycyjnie udawał zdziwionego i nie był w stanie tego uargumentować.

Jest Pan zadowolony z wyroku sądu?

Oczywiście, choć uznawałem go za pewnik, ponieważ wiedziałem jak naprawdę wygląda sytuacja z powodami zwolnienia, że jest to absurd. Pierwotnie planowałem zatrudnić adwokata, by ktoś profesjonalnie tego doglądał, jednak uznałem, że sprawa jest tak ewidentna, że bez najmniejszego problemu dam radę sam udowodnić swoje racje. Odczuwałem tylko politowanie, jak firma w Sądzie, starała się przedstawić cokolwiek, by znaleźć na mnie jakiś haczyk. Sąd nie dał wiary żadnemu z czterech wyimaginowanych powodów zwolnienia, co jest ostatecznym dowodem kompromitacji ze strony Totalbet.

Obawia się Pan, że Totalbet odwoła się od decyzji sądu?

Myślę, że jest to niemal pewne, ponieważ w tytule pierwszego przelewu, do którego byli zobowiązani w wyniku wyroku o natychmiastowej wykonalności, od razu zaznaczyli, że jest to kwota do zwrotu, w razie udanej apelacji. Patrząc na sprawę Łukasza Pawłowskiego, nie mam wątpliwości, że ci ludzie po złości, będą chcieli jak najmocniej przeciągnąć tę sprawę, by tylko zagrać mi na nerwach. Jednocześnie, mając świadomość, że nic nowego już nie wymyślą, nie rozumiem chęci dalszego tkwienia przez tę firmę w sporze sądowym, skazanym na porażkę.

Z tego co Pan mówił w naszej rozmowie, niektóre zachowania przełożonych w stosunku do Pana mogą uchodzić za mobbing. Czy rozważa Pan podjęcie kroków prawnych w tej sprawie?

Ewidentne znamiona mobbingu nosiła sytuacja podczas pierwszego zwolnienia, przez co rozważałem wówczas podjęcie kroków prawnych, lecz jak wspominałem najpierw udałem się do Prezesa ZPR Tomasza Szakiela. Zostało to potraktowane przez niego z należytą powagą, firma wprowadziła określone procedury w tym temacie.

Z kolei w uzasadnieniu wyroku Sąd zauważył, że kwestionuje zeznania Agaty Kramek. Ponadto zeznania Marcina Giery i Katarzyny Białek były sprzeczne do tego, co mówił mój ostatni przełożony. Tę sytuację analizuję, ponieważ składanie w Sądzie zeznań pod przysięgą, powinno obligować do mówienia prawdy.

Stanowisko Totalbet

Oczywiście skontaktowaliśmy się w tej sprawie także z drugą stroną, czyli bukmacherem Totalbet, do którego skierowaliśmy szereg pytań związanych z samą sprawą zwolnienia, a także tym, co wyniknęło z rozmowy z Tomasz Kizlerem:

1. Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe w Warszawie VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych zasądził, że Tomasz Kizler został niesłusznie zwolniony ze stanowiska Specjalisty ds. Afiliacji, a tym samym w zgodzie z wyrokiem musicie mu Państwo wypłacić odszkodowanie. Czy zgadzacie się z tym wyrokiem?

2. Czy Totalbet zamierza odwoływać się od ww. wyroku?

3. W rozmowie z nami Tomasz Kizler stwierdził, że w trakcie jego pracy w Totalbet dochodziło do zastraszania, szantażowania jego osoby przez osoby na wyższych stanowiskach – wymieniono nazwiska Pani Agaty Kramek, a także Pana Marcina Giery. Czy macie Państwo wiedzę, by dochodziło do takich sytuacji?

4. Tomasz Kizler w rozmowie z nami stwierdził, że w latach swojej pracy dla Totalbet, został pobity na imprezie firmowej ZPR w Julinku, na której byli również pracownicy Totalbet. Według tego co nam powiedział pobity został przez ówczesnego szefa bukmacherów. Czy potwierdzają Państwo takie zdarzenie? Jeśli tak, jakie konsekwencje poniósł ówczesny szef bukmacherów, który dopuścił się przemocy fizycznej na imprezie firmowej?

5. Czy kiedykolwiek prezes lub inna osoba na kierowniczym stanowisku otrzymała zgłoszenie o mobbingu, do którego mogło dojść w pracy?

6. Czy Totalbet posiada odpowiednie narzędzia, by zgłaszać mobbing anonimowo?

7. Czy Totalbet podejmie jakikolwiek kroki, po publikacji artykułu, by sprawdzić czy nie dochodziło do sytuacji opisanych przez Tomasza Kizlera?

***

Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zadane pytania, a dotarło do nas jedynie oświadczenie, którego nadawcą był wiceprezes zarządu w Totalbet Zakłady Bukmacherskie, Marcin Giera:

– Działając w imieniu Totalbet Zakłady Bukmacherskie Sp. z o.o. w Warszawie, w odpowiedzi na Pana zapytanie, uprzejmie informuję, że postępowanie sądowe dotyczące rozwiązania z Panem Tomaszem Kizlerem stosunku pracy nie zostało prawomocnie zakończone, stąd też spółka nie będzie komentowała sprawy w tym zakresie. Jednocześnie, spółka kategorycznie zaprzecza jakoby w spółce dochodziło do jakichkolwiek zachowań noszących znamiona zastraszania, szantażowania czy mobbingu wobec Pana Tomasza Kizlera i sprzeciwia się rozpowszechnianiu takich informacji.

Komentarze

Były pracownik TB

Również dostałem wypowiedzenie od wyżej wymienionych tutaj osób. Spokojnie mógłbym go nie podpisać, bo jego powody były mocno wydumane i abstrakcyjne. Mimo wszystko je podpisałem, bo sam nosiłem się od dłuższego czasu z podobnym zamiarem wypowiedzenia umowy.

0
0
zainteresowany

O co chodzi z tym Pawłowskim i sprawa o wygrana w wyborach bo nie jestem w temacie? Podrzuci ktos linka do tej sprawy?

0
0
zainteresowany

Ooo jest tu Pan Łukasz, co ograł ich na gruby szmal i mu nie wypłacili oszusci. Panie Łukaszu na czym stanęła sprawa, wygraliście, oddali wszystko z odesetkami?

0
0
Kaktus

Jestem ciekaw czy ten patus co go pobił dostał wilczy bilet czy normalne wypowiedzenie… Znajc standardy w tej firmce, pewnie jeszcze dali mu premie

0
0
Helios

Nie wiem co tam sie odpierdalalo, ale ten czlowiek swiadomie wrocil do pracy, gdzie niby byl ponizany, pozniej pobity. No cos tutaj sie nie spina. I Dziwne ze pozwal ich za wywalenie z roboty a nie za pobicie i szantaz?

0
0
były pracownik Totalbet

Jestem byłem pracownikiem firmy Totalbet i powiem szczerze, że zupełnie nie dziwi mnie ta historia, choć obie strony są winne. Bohater artykułu jest człowiekiem konfliktowym co oczywiście nie jestem usprawiedliwieniem dla osoby która go pobiła a także Pana Giery, który za wszelką cenę próbował go zwolnić. Oczywiście sam fakt, że Tomek przyjął ofertę pracy jako szpieg czy jak go nazywano konfident jest godne politowania, ale pamiętajmy, że ktoś mu te ofertę zaproponował. I to w zamian za milczenie w sprawie jego uciszania gdy robił aferę na forach bukmacherskich.

Podsumowując nie polecam nikomu pracy w tym miejscu, ponieważ mogą was spotkać podobne historie, może nie aż takie bo tutaj mamy wielopoziomową grande. Co wiecej pracuja tam ludzie ktorzy mysla ze wszystko moga i jak ktos im sie nie podporzadkowuje to groza ze zniszcza czlowieka w branzy. Na szczescie sa inne zachodnie firmy w ktorych szanuje sie ludzi i godnie ich za to wynagradza.

0
0
Kargon

Szantazowali goscia, pobili, kazali robic kantorku na mitoly w ukryciu, na koniec dwa razy zwolnili i odpowiedz ich, ze nie maja z tym nic wspolnego. Niesamowita firma XD

0
0
patologia

Wielopoziomowa patologia! Szkoda chlopaka, ze trafil do takiej patoli

0
0
Karol

Pracownik podejmowal dziwne decyzje, nie wnikam czemu, bo kto normalny chcialby pracowac jak szczur? Ale jesli został pobity na imprezie firmowej i tam przeszli nad tym do porzadku dziennego, no to mamy patologiczna firme w kazdym wymiarze. Masakra ze takie rzeczy sie dzieja w 2023 roku

0
0
Wygraniec

Ciekawe czemu ten pracownik wrócił do pracy gdzie tak źle było

0
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *