Dariusz Łęczyński: „Skupiliśmy się na B2B i uważam, że w tym kierunku powinniśmy podążać”
Z CEO Statscore, Dariuszem Łęczyńskim porozmawialiśmy przy okazji otwarcia nowego biura firmy w Katowicach. Jak wygląda nowa rzeczywistość po przejęciu przez LSports? Jakie nadzieje wiąże z nowym biurem? Jakie przesłanki stały za decyzją o rebrandingu? Te i wiele innych kwestii poruszyliśmy w trakcie wywiadu.

Spotykamy się dzisiaj przy okazji otwarcia nowego biura STATSCORE. Powiedz proszę, czy wszystko wygląda dokładnie tak jak planowałeś?
Wiesz jak jest, zawsze można znaleźć coś, co nie wyszło idealnie, do czego można byłoby się przyczepić. Ale sądzę, że w tym przypadku byłoby to szukanie dziury w całym. Jest to już piąte w historii biuro STATSCORE i bez wątpienia najlepsze. Długo pracowaliśmy nad tym, żeby wszystko wyglądało dokładnie tak jak chcieliśmy. Finalnie jestem więc bardzo zadowolony z efektu.
Na ścianach pojawił się już nasz nowy branding, wszystko doskonale komponuje się ze sobą kolorystycznie. Do tego, nasze nowe biuro wypada naprawdę świetnie, jeśli chodzi o ergonomię i komfort pracy.
Skoro przywołałeś już ten temat, jakie założenia przyświecały Wam przy podejmowaniu decyzji o rebrandingu? Jakie nadzieje z nim wiążecie?
Idziemy w tym obszarze śladami naszego właściciela, który rebranding przechodził 4 lata temu. Kiedy spojrzysz na kolorystykę, która dominuje w naszej branży, to zobaczysz, że są to przede wszystkim czarny i czerwony.
Chcemy pokazać dynamikę i energię. Czarny i czerwony to takie dość eleganckie kolory, a my przecież jesteśmy challengerem na rynku, a przynajmniej za takiego się uznajemy. Musimy więc pokazywać swoje ambicję odważnie i dzięki rebrandingowi tchnąć w markę więcej dynamiki i świeżości.
Wracając do tematu biura, ile czasu zajęło wam przejście drogi od pierwszego pomysłu do dzisiejszego otwarcia?
W momencie, gdy STATSCORE został przejęty, LSports już doskonale wiedział, że nowe biuro jest koniecznością. Sam pomysł pojawił się więc bardzo szybko, a przypomnijmy, że do przejęcia doszło w listopadzie 2022 roku. Nie minęły więc jeszcze nawet dwa lata.
Koncept nowego biura krążył więc od samego początku, jednak wiadomo, jak to jest przy okazji tak dużych zmian w biznesie. Początkowo nasze myśli i priorytety niekoniecznie związane były z samym biurem. Poukładanie wszystkiego w tej nowej rzeczywistości wymagało trochę czasu.
Trudno mi w tym momencie powiedzieć, kiedy zapadła decyzja, ale podpisanie umowy nastąpiło w lipcu ubiegłego roku. Na tym etapie wciąż toczyły się dyskusje na temat ostatecznego kształtu projektu. Początkowo biuro miało zajmować nieco mniejszą przestrzeń, około ¾ powierzchni tego, co mamy obecnie.
Patrząc na to, że w ciągu ostatniego roku zatrudniliśmy całkiem sporo osób, wydaje się to być teraz bardzo dobrą decyzją.
Dlaczego padło właśnie na Katowice?
Odpowiedź stosunkowo prosta. Założyciel STATSCORE pochodzi ze Śląska i pierwsze biuro mieściło się niedaleko Lędzin. Ostatecznie, kiedy pojawiły się perspektywy rozwoju firmy, padło na największe miasto w pobliżu, czyli Katowice.
Jest to bardzo dobrze skomunikowane, szybko rozwijające się miasto z bogatą historią. Z perspektywy czasu uważam to za doskonałą decyzję.
Czyli tematu innego miasta nie było?
Wydaje mi się, że swego czasu nie wykluczano również Krakowa, jako kolejnego dużego najbliżej położonego miasta.
Czy w związku z otwarciem nowego biura możemy spodziewać się szeroko zakrojonej rekrutacji?
Rekrutacja rozpoczęła się już jakiś czas temu i trwa nadal, nie było tak, że czekaliśmy na to, aż biuro będzie oddane do użytku. Wiele osób czekało w blokach startowych, żeby ruszyć z pracą pełną parą już z naszej nowej siedziby.
Na szczęście udało się przetrwać ten trudniejszy okres pełnej lub prawie pełnej pracy zdalnej. Wymagało to od nas sporych nakładów kreatywności. Przejście na model hybrydowy na pewno ułatwia nam wiele rzeczy.
Czy rozważana jest możliwość wymiany pracowniczej pomiędzy LSports i STATSCORE?
Jest to na pewno bardzo ciekawa wizja, ale na dziś raczej odległa. Na chwilę obecną działa to raczej w jedną stronę, tj. przedstawiciele LSports wizytują nas w Katowicach W ciągu tych niecałych dwóch lat mówimy o kilkudziesięciu osobach z różnych działów, które przyleciały spotkać się ze swoimi odpowiednikami u nas, by ta synergia między firmami była na jeszcze wyższym poziomie. Uwierz mi, nawet ja byłem zaskoczony, niemniej bardzo mnie to cieszy. To tylko pokazuje, że LSports ma pomysł na nas działających w grupie.
Działacie już wspólnie prawie dwa lata. Powiedz proszę, jak przebiega ta współpraca.
Na pewno wiele ułatwia nam fakt, że z LSports współpracowaliśmy jeszcze na długo przed samym przejęciem. Wiemy czego oczekują oni, oni wiedzą co możemy im zaoferować od siebie i z tego względu wszystko przebiega naprawdę sprawnie. Mimo wszystko wydaje mi się, że z czasem będzie to wyglądać jeszcze lepiej i z racji tego, że wszyscy dążymy do tego samego celu, różnice kulturowe będą się coraz mocniej zacierać.
Dzisiaj rozmawiałem z jednym z naszych programistów, który powiedział mi, że dzisiejsze spotkania przebiegają na dużo wyższym poziomie pod względem komunikacyjnym niż przed rokiem. Jest to dla mnie absolutnie normalne, bo nie można było wszystkiego od razu idealnie poukładać.
Kiedy rozmawialiśmy przed niemal dwoma laty, przyznałeś, że twoja nominacja na CEO STATSCORE i przejęcie przez ciebie obowiązków przebiegało w szalonym tempie. Jak teraz, po czasie, który upłynął czujesz się w tej roli?
Nie jestem pewien czy do tego typu wyzwań można się rzeczywiście przygotować. Było to na pewno trochę takie rzucenie się na głęboką wodę. Z drugiej jednak strony, z racji tego, że był to obszar, w którym generalnie czułem się dobrze, wiedziałem, że jestem w stanie podołać temu wyzwaniu. Z pewnością pomógł mi mój staż w STATSCORE, gdzie pracowałem tak naprawdę w każdym z pionów.
Mimo wszystko początki były trudne. Kiedy jesteś już w środku musisz poznać, oswoić się z wieloma rzeczami, wszystko sobie dobrze poukładać.
W tym miejscu muszę szczególnie podziękować dwóm osobom, od których otrzymałem na początku ogromne wsparcie. Mojej żonie, która musiała wtedy znosić to, że jeśli nie fizycznie, to psychicznie cały czas byłem w pracy.
Drugą osobą jest Dotan i wiem, że może zabrzmi to trochę jak cukrowanie przełożonemu, ale jego wsparcie było bardzo pomocne. Myślę, że mogę przytoczyć taką anegdotkę, że kiedy na samym początku miałem jeszcze wątpliwości i zastanawiałem się, że może lepszym dyrektorem operacyjnym byłby ktoś inny, Dotan z miejsca uciął te spekulacje, zapewniając, że jest pewien swojej decyzji co do wyboru mnie.
Jak wspomniałeś jesteś w STATSCORE już 10 lat i zajmowałeś różne stanowiska w różnych pionach. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że w podręcznikach o zarządzaniu przeczytamy, że taka osoba raczej nie powinna zostawać szefem. Chodzi mi o fakt zarządzania osobami, z którymi wcześniej było się zawodowo na tym samym szczeblu.
Coś w tym na pewno jest, a ja jestem chyba najbardziej wyraźnym przykładem wewnętrznego awansu w firmie.Tylko że w STATSCORE obowiązuje tego typu polityka i mamy bardzo wiele osób na wyższych szczeblach, którzy zaczynali jako skauci. Chociażby Damian, który jest obecnie Head of Scouts. To u nas działa przez lata i chyba zaprzeczamy książkowym sugestiom, bo nie planujemy niczego zmieniać. Jeśli dajesz siebie maksa i chcesz się rozwijać dalej, to firma wyciąga rękę. Nieprzypadkowo dziś ponad 30% pracowników jest z nami minimum 6 lat, to też mówi samo za siebie.
Dobrze, ale jak to wyglądało u Ciebie, miałeś jakieś obawy?
Jestem typem osoby, która stara się zawsze korzystać z okazji, które się nadarzają, ponieważ wiem, że drugi raz mogą się one już nie pojawić. Najpierw podejmujesz więc decyzję, a później starasz się dostosować do tego, co ona ze sobą niesie. Tak właśnie było z tą rolą, ale powiem nieco kontrowersyjnie, że mój wcześniejszy awans na Product Ownera była chyba jeszcze większym przeżyciem.
No dobrze, może raz pojawiły się u mnie lekkie obawy, ale finalnie i tak okazało się, że nie miałem się czego bać.
W niedawnym wywiadzie powiedziałeś: „Chcemy się skupić na budowaniu relacji z partnerami B2B i adresowaniem naszych obecnych jak i nowych rozwiązań właśnie do nich. To jest nasza siła, o której w ostatnich latach nieco zapomnieliśmy i do której zdecydowanie wracamy”. Teraz, po upływie pewnego czasu możesz powiedzieć, że udało się rzeczywiście do tego wrócić?
Tak, zdecydowanie. Dużą rolę odegrało tu przejęcie przez LSports i fakt, że wizje moja i Dotana były do siebie bardzo podobne. B2B to rynek idealnie pod nas skrojony, B2C to natomiast, nie chcę powiedzieć niewdzięczny, ale na pewno bardzo wymagający obszar. Albo jesteś przygotowany do działalności w nim albo nie. Ja uważałem, że my nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Skupiliśmy się więc na B2B i nadal uważam, że w tym kierunku powinniśmy podążać.
Z jakich produktów jesteś najbardziej dumny?
Pewnie nie będzie to żadna niespodzianka, ale najbardziej jestem dumny z naszych trackerów, czyli produktu, który powstał około 12 lat temu. Chociaż wiele mówi się o cyklu życia produktu, to z zadowoleniem mogę stwierdzić, że nasze trackery wciąż radzą sobie świetnie i nigdy nie potrzebowały jakiegoś specjalnego traktowania.
Uważam więc, że to nie jest tak, że po iluś latach produkt się zużywa lub nudzi. Ważna jest praca, która w międzyczasie jest przy nim wykonywana. Teraz udało nam się zaimplementować ciekawostki statystyczne, które prezentowane są od razu na trackerach.
Niezwykle dumny jestem też ze ScoutsFeed, czyli produktu adresowanego zarówno do bukmacherów, jak i do mediów. Tutaj musimy zwracać szczególną uwagę na oczekiwania klientów, które mogą się od siebie znacznie różnić. Bukmacherzy stawiają przede wszystkim na szybkość dostarczania informacji, natomiast media nie przywiązują do tego aż tak dużej wagi i wolą, by dostarczane informacje były jak najbardziej rozbudowane.
Do tego wszystkiego dochodzi PointsInPlay, czyli narzędzie do grywalizacji.
Odnoszę takie wrażenie, że bukmacherzy w Polsce mają tendencję do szybkiego „zabijania” możliwości, które dają takie produkty.
Trudno mi jest mówić, jak to działa z perspektywy bukmachera i oceniać, bo nie mam niestety takich doświadczeń, więc też nie mam zamiaru tutaj „mędrkować”, ale domyślam się o czym mówisz. (śmiech).
W mojej ocenie potencjał grywalizacji po prostu nie był odpowiednio wykorzystywany przez operatorów.
W tej kwestii wydaje mi się, że ciekawą propozycją od nas jest PointsInPlay, które nie jest takim zupełnie bezosobowym rozwiązaniem, w stylu kręcenia kołem. Tutaj do gry wchodzi znajomość sportu i jeśli masz większą wiedzę, to może ci to pomóc w rywalizacji z innymi.
To rozwiązanie cieszy się naprawdę sporym zainteresowaniem i wydawało mi się do niedawna, że uda nam się je wdrożyć jeszcze przed Euro. Niestety sam wiesz, jak to jest przed wielkimi imprezami. Każdy boi się dotykać kodu, żeby tylko niczego nie zepsuć i jak najbardziej to rozumiem. Mam nadzieję, że po Euro nastąpi przełom i pomoże to też trochę w odczarowaniu grywalizacji na polskim rynku.
Przy produktach typu PointsInPlay STATSCORE również ma pewne sugestie dla operatorów w kontekście tego w jaki sposób najlepiej wykorzystywać dany produkt?
Tak, ponieważ w finalnej wersji na stronie klienta jedno rozwiązanie może mieć zupełnie różne oblicza. Nie polega to oczywiście na tym, że my narzucamy klientowi „to osadź w ten sposób”, „to ustaw tak”.
Bardziej opiera się to na zasadzie rozmów, aby jak najlepiej dopasować końcowy efekt do oczekiwań klienta. Trzeba do każdego przypadku podejść indywidualnie. My możemy wyłącznie doradzać klientowi w tym procesie.
Łatwiej będzie osadzić wasz produkt na stronie operatora, który posiada własną platformę?
Wydaje mi się, że operatorzy z własną platformą zawsze mają tę przewagę, że nie muszą dostosowywać się do rozwiązań dostarczanych przez zewnętrzne firmy. Sami też zarządzają własnym backlogiem i czasem. W przypadku rozwiązań platformowych mimo wszystko jesteś uzależniony i musisz czekać na swoją kolej.
Czy macie już w planach jakieś nowe produkty?
W tym momencie poza PointsInPlay niewiele mogę powiedzieć o naszych dalszych planach. Skupiamy się przede wszystkim na tym, żeby rozwiązania, które już zaprezentowaliśmy, osiągnęły sukces. Prawdopodobnie poczekamy kilka miesięcy i zobaczymy jak będą radzić sobie nasze wdrożone w tym roku produkty. W tym wszystkim nie chodzi przecież też o to, żeby chwytać na raz kilka srok za ogon. Wdrażamy, obserwujemy, słuchamy klientów, ulepszamy. Grunt, żeby wszystko robić z głową.
A które z waszych rozwiązań cieszą się obecnie największym zainteresowaniem?
Trackery, ponieważ jesteśmy już jednak w takim momencie, kiedy ich posiadanie staje się podstawowym wymogiem. Kiedyś była to jedynie opcja, a teraz operatorzy wzajemnie się podpatrują i stwierdzają, że jeżeli konkurencja ma już trackery, no to ja też muszę je mieć.
Nowe większe biuro z pewnością przekłada się na wielkie ambicje. Ale na koniec mówimy tylko o budynku, o którego sile stanowią przede wszystkim ludzie. Zgodzisz się ze mną w tej kwestii?
Dokładnie tak jest. Całe nasze przejęcie przez LSports było początkowo trochę niewiadomą. Nie możesz być przecież pewien tego, kto tak naprawdę cię przejmuje, jak ta firma podchodzi do ludzi, jak bardzo będzie zainteresowana pracownikami, jak będzie wyglądała kultura organizacyjna. I to, co jest dla mnie absolutnie kluczowe to nastawienie właśnie na pracownika, na człowieka.
Tak naprawdę w tym momencie nie ma u nas miejsca dla osób, które chodzą z głową w chmurach albo zadzierają nosa. Nie chcemy dopuszczać do sytuacji, w której masz jednego specjalistę i pomimo tego, że wiele w jego pracy ci się nie podoba, to nie możesz nic zrobić, bo tak naprawdę stajesz się jego więźniem. Dziś nie ma u nas ani jednej takiej osoby, która ciągnęłaby resztę zespołu w dół. Dla mnie to jest absolutna podstawa zdrowego funkcjonowania.
Jakie są wasze plany na ten rok i na najbliższe lata?
To jest bardzo trudne pytanie, szczególnie w naszej branży, gdzie siłą jest elastyczność.
Mamy długoterminowe plany, ale one zbudowane są na dużych klockach. Nie chcemy być uzależnieni od zbyt szczegółowych ustaleń. Dlatego skupiamy się na tym, co jest tu i teraz. Elastyczność, zwrotność to dziś jedna z największych sił STATSCORE. Na pewno nie jest tajemnicą, że będziemy stale pracować nad poprawą funkcjonowania trackerów, do których dodawane będą nowe statystyki zawodników, żeby dodatkowo zwiększyć interakcję.
Stawiamy też mocno na scouting. Chcemy się przebić i być jednym z top pięciu providerów. Chcemy dać alternatywę na rynku nawet, będąc zapasowym dostawcą feedu czy uzupełniając ofertę gigantów. Niech to będzie pierwszy krok, który wykonamy w tym kierunku.
Czyli staracie się mierzyć siły na zamiary?
Wszystko teraz dzieje się bardzo szybko, a staram się mieć głowę na karku i myśleć trzeźwo.
Dobraliśmy do zespołu kilku naprawdę świetnych specjalistów, z którymi wiążemy ogromne nadzieje i którzy już teraz wykazują się świetną postawą. To po prostu musi się udać. Jesteśmy bardzo blisko tego, by skompletować naprawdę znakomity zespół i gorąco wierzę, że przełoży się to na sukces. Podsumowując, czekamy na pozytywne efekty, a następnie rozwijamy się dalej.
Wygląda na to, że teraz kiedy już otworzyliście nowe biuro, sprawy trochę się ustabilizują, na czym skorzysta także Twoja żona? (śmiech)
Na pewno jest już bardziej stabilnie i ubyło nam wiele stresów. Sporo spraw udało się pozamykać, a moja żona faktycznie jest bardziej zadowolona, ponieważ częściej jestem w domu. Już nawet nie fizycznie, ale chyba bardziej myślami.
Według mnie ta stabilizacja w dużej mierze zależy od tego, jakimi ludźmi się na co dzień otaczasz. Tutaj pozwolę sobie wspomnieć nazwiska Adama Kotwickiego, który na co dzień pomaga mi prowadzić firmę i Adama Działacha, który zaczynał jako szef skautów, a teraz jest na dobrą sprawę moją prawą ręką we wszystkich tematach operacyjnych, co ułatwia mi bardzo wiele rzeczy. Widzisz, kolejna osoba z kapitalną ścieżką kariery w firmie. W pełni zasłużenie.
Na końcu zawsze sprawdzi się stare, może nieco już wyświechtane porzekadło, że biznes tworzą ludzie.
Polecane
Komentarze
To że Pan Dariusz uważa, że nie ma problemu na linii zarządzania z tym, że wcześniej był kogoś kolegom na równi, a teraz jest przełożonym, to niestety bajki. Tak to nie działa, pracownik przecież nie powie, ze ma z tym problem, bo wiadomo, ze byłby konsekwencje. Generalnie nie robi sie takich awansuow na najwyzsze stanowiska. No ale moze Statscore jest wyjątkiem. ;))
Biznes tworzą ludzie, dokładnie. I nie wolno o tym nigdy zapominać, bo szybko karma wróci
Brawo Panowie, wreszcie więcej treści poza bukmacherskich, a sam wywiad bardzo ciekawy.
Na jakie stanowiska jest ta rekrutacja o której mowa w wywiadzie, bo sprawdzam portale z pracę, sektor IT i nic nie widze od Statscore w Katowicach?
Ja składałem CV, ale rekrutacja już zamknięta.
Nie znam Pana Dariusz, ale sądząc po tym wywiadzie wydaje się mądrym gościem, fajne podejście do ludzi, jeśli faktycznie takowe ma. Musieliby wypowiedzieć sie pracownicy, ale czuc po tych wypowiedziach, ze szanuje ludzie. Niby to powinna byc norma, ale doskonale wiemy, ze tak nie jest i w wielu firmach podejscie do pracownika jest na zasadzie – niewolnik a pan.