Kogo mógłby przejąć STS w Polsce? Są tylko dwie sensowne marki

Mateusz Juroszek w niedawnym wywiadzie dla Pulsu Biznesu przyznał, że nie wyklucza akwizycji na polskim rynku lub zbudowania nowego brandu. Analizując rynek i wykluczając największe podmioty, kogo mógłby przejąć największy polski bukmacher?
W wyniku malejącego udziału rynkowego lider rynku coraz chętniej rozgląda się za potencjalnym celem akwizycyjnym. Jeszcze do niedawna taki ruch mógłby być niemożliwy chociażby przez potencjalny brak zgody ze strony UOKiK, ale teraz akwizycja to chyba jedyna szansa na uratowanie udziałów rynkowych i próbę jej dywersyfikacji.
STS Holding przyjął jednak strategię komunikacji, że obroty nie są już tak istotne, bo obecne realia biznesowe są zupełnie inne. Dla uważnych obserwatorów rynku bukmacherskiego w Polsce ta zmiana w narracji na pewno została zauważona.
Działania optymalizacyjne i retencyjne dla STS będą działały do pewnego momentu. Również do momentu, gdy rynek będzie rósł w takim samym stopniu jak teraz, chociaż główni beneficjenci tego trendu mają czerwone logotypy w tle. Zostaje pytanie, co dalej?
Kogo mógłby przejąć STS?
Nawiązując do słów Mateusza Juroszka o potencjalnym celu akwizycyjnym na polskim rynku na myśl przychodzą dwie marki bukmacherskie. W obu przypadkach nie analizujemy potencjalnych utrudnień właścicielsko – formalnych. Potencjalny ruch warto przeanalizować chociażby ze względu na atrakcyjność brandu i nieoczywistą bazę graczy.
Mateusz Juroszek sam trafnie zauważył, że wiele brandów na polskim rynku jest sztucznie pompowanych, a akwizycję opierają na afiliacji.
Pierwszy przykład będzie najbardziej oczywisty i chodzi oczywiście o Forbet. Firma przez lata udowodniła biznesową słuszność istnienia na polskim rynku. Od pewnego momentu widać jednak dosyć mocną stagnację i wydaje się, że w dalszym ciągu udziałami rynkowymi bardzo trudno będzie rosnąć.
Forbet ma relatywnie zdrową bazę, opartą na aktywnych klientach, którzy doceniają ofertę bukmachera i promocje okresowe nie są jedyną formą zachęty dla klientów. Bukmacher przez lata starał się wypracować mocny, sportowy brand.
Z produktu wyciśnięto totalnie maksimum i jest to najlepszy moment dla firmy, by pomyśleć nad przyszłością.
Nieoczywisty kandydat
Wielu na pewno będzie zadziwionych lub nawet zszokowanych, ale ciekawym i nieoczywistym celem akwizycyjnym mógłby zostać Totalbet. Dlaczego? Można pokusić się o tezę, że bukmacher miał jeden z lepszych startów ze wszystkich firm z ostatnich lat.
Mogłoby się wydawać, że powodem było zaplecze grupy ZPR, ale nic bardziej mylnego. Marka od startu rosła niemalże organiczne. Pozostałe spółki z grupy należące do Zbigniewa Benbenka nie tworzyły żadnej synergii.
Totalbet nie mógł korzystać z bogatego portfolio mediowego grupy. Współpraca z Superexpressem miała odbywać się na podobnych zasadach jak chociażby z innymi podmiotami bukmacherskimi na rynku. Zarządzający podmiotami medialnymi nie byli skłonni rozliczać się na preferencyjnych warunkach.
W grupie nie było żadnego wsparcia ani zrozumienia dla nowego podmiotu hazardowego. Był to podstawowy błąd popełniony przez właściciela. Możliwe, że wynikało to z braku zrozumienia tej części branży.
Mimo wielu ograniczeń, Totalbet miał dobry start. Obecnie poprzez najlepszą promocję retencją (gra bez podatku) bukmacher jest ulubieńcem wielu doświadczonych graczy. Zmiany zasad lub promocji na pewno odbiłyby się na obrotach firmy, ale zyskałaby na tym rentowność.
Brakuje większego wkładu w rozwój produktu dedykowanego części mobile, ale na ten moment potencjał marki jest bardzo duży i niewykorzystany.
Firma do tej pory urosła również bez wielkich nakładów na afiliację, bo opierała się głównie na współpracach opartych na modelu CPA, więc struktura kosztów bukmachera nie urosła i jest łatwa do optymalizacji.
Nowy „freak” brand
Wśród wspominanych bukmacherów nie ma idealnego kandydata na to, by całkowicie odróżnić się od STS chociażby pod kątem komunikacji marketingowej. Co więcej, nie widać też takiego podmiotu w pozostałej części stawki.
To jest właśnie brakujący element STS, który takim szalonym i skierowanym do młodej grupy docelowej brandem nigdy nie będzie. W tym przypadku najlepszym pomysłem byłoby zapewne wystartowanie od zera.
Polecane