Ludzie listy piszą #1. Największa zmora graczy zakładów bukmacherskich
Na polskim rynku hazardowym gracze spotykają się z wieloma wyzwaniami i różnymi doświadczeniami. Postanowiliśmy więc oddać Wam przestrzeń na podzielenie się swoimi historiami. W pierwszej odsłonie cyklu „Ludzie listy piszą” publikujemy list, który ukazuje realia, z jakimi spotykają się codziennie gracze zakładów bukmacherskich.

Ludzie listy piszą – nowy cykl na iGaming Polska
Hazard to gra, ale gra, w której zasady powinny być jasne i sprawiedliwe. Niestety w praktyce często bywa inaczej. Z tego powodu postanowiliśmy stworzyć przestrzeń, w której możecie dzielić się swoimi historiami – czy to na temat bukmacherów, kasyn, Lotto, czy innych aspektów tej branży. Wasze głosy są ważne, bo pokazują prawdziwe oblicze tego rynku.
W ramach naszego nieregularnego cyklu „Ludzie listy piszą” będziemy publikować listy, które trafiają do naszej redakcji. Jeśli macie ciekawe historie lub spostrzeżenia, które chcielibyście nagłośnić, piszcie do nas na kontakt@igamingpolska.pl.
Poniżej pierwszy list, który ukazuje, jak w praktyce funkcjonują bukmacherzy i z jakimi wyzwaniami muszą się mierzyć gracze.
Cześć,
Mnie to ciekawi, czy bukmacherzy kiedyś skumają, że nie mają co płakać, że istnieje jakaś szara strefa i się powiększa, skoro sami do tego doprowadzają swoimi limitami do kilku złotych lub permanentną blokadą przyjmowania jakichkolwiek zakładów, na bazie pseudo regulaminów i „odmowie przyjęcia kuponu bez podania przyczyny”.
Ja tam już nie mówię o graczach stawkujących 1000zł+, ale nawet takich jak ja, gdzie moje stawki są zwykle w przedziale 100-300 zł. Oczywiście wieloletni, doświadczeni to sobie poradzą – będą grać na kontach np. kolegów lub też pójdą do bukmacherów zagranicznych, jeśli są bardziej obrotni.
Ja przez kilka miesięcy nauczyłem się odczytywać ruchy na rynkach, raz wejdzie, raz nie wejdzie, wyjdę na plus, ale nie są to zawrotne sumy, żeby robić szkody bukmacherom. Na początku roku miałem miesiąc, gdzie na Fortunie wyszedłem z 2 tys. zł na plus = blokada na zakłady, Superbet podobnie (już nie mówiąc o tym, że z każdym kolejnym miesiącem następuje degradacja w ich zachowaniach), Betclic to w ogóle jest nieporozumienie, bo tam nawet będąc na minusie i nic nie grając, to się z dnia na dzień samoczynnie limit podkręca, że po chwili nawet taśmy na 15 meczów nie można zagrać za 100 zł.
Teraz padło mi kilkunastoletnie konto na STS (na grubym minusie ogólnie, przez wiele lat grania samych taśm i meczów z „TOPu”), po zagranym zakładzie za całe 200 zł. Dla zasady próbowałem się mocować na argumenty, ale na supporcie to pracują roboty, z wyuczonymi bezsensownymi punktami, mimo że są kompletnie od czapy.
Każdy kupon mi odrzuca, a oni mi odpisują, że według regulaminu mogą wszystko odrzucić. Jak odbiłem piłeczkę, że to może być niezgodne z prawem, to zaczęli podawać inne „powody”:
- Konto jest w pełni aktywne (skoro permanentnie odrzucają, no to przecież nie jest)
- Mam spróbować później,
- Zmienić stawkę,
- Zmienić wydarzenia,
- Wyczyścić pliki cookie (to już jest totalny absurd, bo cookie to mogą dotyczyć co najwyżej błędów z logowaniem na samo konto, a nie zakładów) i to powtarzali wielokrotnie. Z ludzi chcą zrobić po prostu baranów.
Obrotni gracze sobie poradzą w ten czy inny sposób, ale samo to, że „banują”, bo ktoś 5 zł na krzyż wygrał, a nie wielkie tysiące, jest po prostu słabe. Jak tak mają się zachowywać, że zawsze bukmacher ma wygrywać z graczami, to licencje są warte tyle co nic, zresztą kilku bukmacherów typu Pzbuki czy inne Totalbety równie dobitnie to pokazują.
***
Limitowanie graczy i komunikacja z robotami
List od Czytelnika dosadnie obnaża problemy, które wielu graczy zna z własnego doświadczenia. Ograniczenia stawek, blokady kont czy brak przejrzystych zasad to niestety codzienność. To ironiczne, że bukmacherzy, którym powinno zależeć na przyciągnięciu jak największej liczby graczy, sami odpychają ich swoimi działaniami.
Nie sposób też nie zgodzić się z autorem, że taka polityka jest jednym z powodów rozrostu szarej strefy. Jeśli gracze nie mogą postawić nawet kilkuset złotych bez obaw o limity czy odmowy, naturalnie szukają alternatyw u operatorów działających poza polskim systemem prawnym.
Kolejnym przedstawionym problemem jest komunikacja. W dobie, gdy obsługa klienta w innych branżach osiąga coraz wyższe standardy, wsparcie oferowane przez niektórych bukmacherów przypomina rozmowę z automatem. Argumenty graczy są ignorowane, a odpowiedzi – oderwane od rzeczywistości. To pokazuje, że część operatorów w Polsce nie jest zainteresowana budowaniem relacji z klientami. Stety lub niestety to jest podstawa do osiągnięcia długofalowego sukcesu.
Czy rynek bukmacherski w Polsce zmierza w dobrą stronę? Można byłoby tu postawić wiele znaków zapytania…
Polecane
Komentarze
Limity na poziomie kilkuset zł, to jest zwykły pusty śmiech. Sami skutecznie zniechęcają od grania. To samo ni z gruszki, ni z pietruszki blokowanie zakładów live w popularnych dyscyplinach jak piłka, tenis, siatkówka, na najwyzszym poziomie – przerwy potrafiące trwać po kilkanaście minut, niekiedy w ogóle nie wracając. Ta branża jest ułomna i nie robi nic, by to zmienić.
Gdzie było o tym głośno? Chętnie o tym poczytam. Nie wydaje mi się, że to prawdziwe informacje. Z punktu widzenia bukmachera jaki sens blokować konto dla gracza generującego codzienny wysoki obrót. Dla 1000zł bonusu, który i tak trzeba obrócić? Inna sprawa, jak ktoś gra na dwa konta jakieś zakłady przeciwstawne itp., żeby tylko otrzymać bonus.
Gość dostał limity u każdego bukmachera? Pewnie bukmacherzy wymieniają się black lists… oczywiście żart.
Łatwo się ocenia, czytając tylko jedną stronę i komentując, nie wiedząc, za co w ogóle dostał te limity.
Limity nie dostaje się za nic.
Nie mówię, że wszyscy bukmacherzy są fair i nie blokują przesadnie, ale trzeba patrzeć szerzej, bo masa kont ma limity ponieważ gra jakieś typy od samozwanczych eskertow. Typu jakies drabiny na undr, over w kosza, ja nie mowie ze to ma wejść, bo to w skali roku i tak do dupy typy, ale bukmacher daje limit bo masa ludzi kopiuje dany zaklad. Jak jednarazowo wchodzi im duzy kurs i gra go ogromna liczba graczy to chyba limitowanie jest normalna praktyka ze strony bukmachera. Tak czy nie?
Tak jak kolega wyżej napisał najgorzej jak robią limity by nie ukonczyc zadan promocyjnych, zwykłe skurwysynstwo…
Dają limity, bo pewnie jesteś jednym z tych, którzy próbują znaleźć jakiś trik lub lukę… przez takich graczy później bukmacherzy docinają normalnych graczy i szczerze się nie dziwię, bo skoro są cwaniacy i kombinatorzy to czemu oni mają na tym cierpieć? Przestańcie być cwańsi od bukmacherów w promocjach i po prostu grajcie to pewnie będzie też łatwiej o rozsądne promocje.
Niestety nie tylko w Polsce limitują graczy wygrywających 😉
a opublikujecie jak bedzie list o negatywnym wydzwieku dla superbet? tak tylko pytam…
Ostatnio było głośno o tym, że STS poblokował możliwość zawierania zakładów graczom, którzy byli o kilka dni od ukończenia bonuserii z wartością bonusu 1000zł. Czy takie zachowanie bukmachera nie jest po prostu czystym (tu przekleństwo na literę „s”), niezależnie od regulaminu bukmachera? W tym samym czasie w mediach społecznościowych na kontach STS pojawiają się grafiki „adminów”, którzy właśnie tę serię kończą i wkrótce otrzymają ten bonus, zachęcając graczy by sami podjęli próbę ukończenia serii. Jeżeli taka praktyka jest zgodna z prawem to znaczy, że prawo nie ma sensu i istnieje tylko po to, by podatki się zgadzały, a bukmacherom wolno wszystko dopóki te podatki odprowadzają. Gracz się zupełnie nie liczy.
I w tym samym momencie kilku gości na zamkniętych forum się „żaliło”, że nie kończą serii, a później wyszło, że grali zakłady na zwroty. No szanujmy się choć trochę. Przez takich pajaców cierpią normalni gracze.