Łukasz Turlej: Zarówno wojna, jak i wcześniej pandemia wpłynęły na szachy w bardzo wielu aspektach

Autor: Bartosz Burzyński

Data publikacji: 29.05.2023 Ostatnia aktualizacja: 29.05.2023 17:23

Polski działacz sportowy, szachista, były wiceprezydent Międzynarodowej Federacji Szachowej, a obecnie sekretarz generalny. Łukasz Turlej jest człowiekiem instytucją w polskich szachach, ale jego zdanie jest ważne także na arenie międzynarodowej. W końcu nie przez przypadek zostaje się prezydentem FIDE w wieku 31 lat. W rozmowie z iGaming Polska, Łukasz Turlej mówi o Grand Chess Tour, który odbył się w Warszawie w ubiegłym tygodniu, a także o polityce, podobieństwach szachów z pokerem, wojnie na Ukrainie, nowych technologiach, czy poziomie sportowym naszych szachistów. 

Bartosz Burzyński: Grand Chess Tour to prestiżowe zawody?

Łukasz Turlej: To jest najbardziej prestiżowy, komercyjny tour na świecie. Zawody nie odbywają się w ramach cyklu mistrzostw Europy czy mistrzostw Świata, ale jest to taka seria, którą można porównać do Wielkiego Szlema w tenisie.

Grają sami najlepsi zawodnicy, niektórzy mogą liczyć na dziką kartę. Dzięki temu mogliśmy chociażby gościć drugiego Polaka (Radosław Wojtaszek – przyp. red), co jest też niesamowitą sprawą. Grand Chess Tour to jest wartość sama w sobie. Najlepsi zawodnicy na świecie budzą ogromne zainteresowanie, co widać po sali wypełnionej kibicami.

Magnusa Carlsena trzeba było długo namawiać do udziału w rywalizacji?

Myślę, że obecność Magnusa Carlsena w Polsce to jest ogromny sukces organizatorów. Magnus jest przecież pięciokrotnym mistrzem świata, wspówłaścicielem wielkiej firmy Play Magnus Group, która wyceniana jest na około 90 milionów euro. Magnus Carlsen może na dobrą sprawę w pełni dowolnie wybierać turnieje, w których chce grać.

Bardzo często gra również przez Internet, budując dzięki temu współpracę z wielkimi partnerami. Bierze udział w licznych turniejach online, ale bardzo rzadko gra na żywo. W każdym zakątku szachowego świata każdy marzy jednak o tym, żeby właśnie Magnus Carlsen przyjechał na turniej organizowany w konkretnym miejscu.

Obecność Magnusa jest niezwykle ważna dla innych szachistów czy fanów tej dyscypliny. Każdy marzy, żeby zobaczyć tego Mozarta szachów, o którym pisane są piosenki, nagrywane filmy.

Jest to taka osoba, którą można postawić w jednym rzędzie z Garrim Kasparowem, który budzi bardzo podobne emocje. Jest to ścisły top i to dla nas wszystkich wielki sukces, że Magnus przyjechał do Polski.

Garri Kasparow również jest związany z Grand Chess Tour. Czy on rzeczywiście pozostaje jeszcze w samym centrum świata szachów czy raczej zajmują go już zupełnie inne rzeczy?

Garri jest oczywiście bardzo blisko szachów, to jest jego życie. Zajmuje się też jednak wieloma innymi sprawami, jak chociażby kwestiami praw człowieka czy związanymi ze sztuczną inteligencją.

Jak często podkreśla w wywiadach, ten mecz, który przegrał z komputerem Deep Blue, wywołał w nim sporą falę frustracji. Była to jednak doskonała trampolina do jego dalszej kariery. Był pierwszą osobą, która zrozumiała, że ze sztuczną inteligencją nie należy walczyć. Technologia ma nam pomagać. Na takiej samej zasadzie człowiek nie ściga się z samochodem, ale korzysta z niego, by poruszać się szybciej.

Garri Kasparow cały czas jest blisko szachów, promuje tę dyscyplinę, zarówno na najwyższym poziomie, pozostając ambasadorem całego Grand Chess Tour, ale promuje również szachy na poziomie edukacyjnym, czyli nauczanie tego sportu w szkołach. Dodatkowo, Kasparow Chess Foundation zajmuje się chociażby dostarczaniem szachów do biedniejszych regionów świata. O szachach nie zapomniał, mimo że na głowie ma też dużo innych rzeczy.

Czy sztuczna inteligencja może być bardziej szansą czy zagrożeniem dla szachów?

Myślę, że o wielu rzeczach można powiedzieć, że z jednej strony są pewnym zagrożeniem. W tym przypadku nie chodzi nawet o samą sztuczną inteligencję, ale na przykład takie mikro słuchawki czy możliwość przekazywania danych na odległość. Może być to pewnego rodzaju zagrożenie.

Jeśli ktoś korzysta z silnika szachowego, to jest w stanie ograć mistrza świata. Oczywiście jest to dość łatwo wykrywalne. Gdy osoba z niższych miejsc w rankingu nagle zaczyna grać na najwyższym poziomie, to od razu wzbudza wątpliwości.

Trzeba jednak przyznać, że szeroko pojęta technologia bardzo pomaga tej dyscyplinie się rozwijać. Netflix zrobił świetny biznes na „Gambicie Królowej” i jednocześnie bardzo mocno wypromował szachy.

Jeśli chodzi o zagrożenia, to należy zauważyć, że wraz ze zwiększającą się liczbą partii rozgrywanych online – w zeszłym miesiącu w serwisie Chess.com rozegrano rekordowy miliard partii – wzrasta także liczba graczy, którzy chcą rywalizować nieczysto. Te technologiczne korzyści i zagrożenia idą więc trochę w parze.

Ostatnio Magnus Carlsen miał taką sytuację, że zrezygnował z dalszej gry, gdyż uznał, że przeciwnik stosuje właśnie taki technologiczny doping. Czy tego typu sytuacje mogą pojawiać się coraz częściej?

Mówimy tu akurat o pojedynczej sytuacji, w której padło takie nieformalne oskarżenie, ale nie był to efekt wyłącznie jednej partii. Wynikało to raczej z tego, co Niemann przyznawał otwarcie, że zdarzało mu się oszukiwać w nieturniejowych, granych przez Internet, partiach. Wszystko to wpłynęło na decyzję Carlsena i oczywiście była to ogromna kontrowersja.

Na pewno na tym najwyższym poziomie możliwość choćby dwukrotnego zapoznania się z analizą komputera w trakcie partii dawałaby ogromną przewagę, ale tylko gdyby miało to miejsce w trakcie partii.

Przy debiucie nie zmieniłoby to wiele, bowiem najlepsi zawodnicy często korzystają ze wsparcia specjalistów od sztucznej inteligencji przed partiami.

W serwisach szachowych działają już algorytmy, które bez udziału człowieka banują konta użytkowników, jeżeli wykryją, że ruchy gracza są na tyle precyzyjne, że z pewnością, bez policzenia wariantów przez komputer, nie byłby w stanie ich dostrzec.

To trochę tak jak swego czasu w pokerze.

Tak, tylko, że w pokerze działa to trochę inaczej. W pokerze potencjalnie istnieje bowiem możliwość dogadania się z innymi osobami, żeby wzajemnie znać swoje karty. Wymaga to więc współpracy większej liczby graczy.

Na tym najwyższym poziomie w szachach zagrożeniem dla zawodników jest możliwość utraty imienia. Łatwość oszukiwania powoduje, że prawdopodobnie nigdy nie będą organizowane turnieje przez internet na 2000 osób z wpisowym powiedzmy 100 euro. Zawsze będą się pojawiać jakieś podejrzenia. Przy tak dużej skali na pewno komuś pójdzie bardzo dobrze, nawet przez przypadek. Sama statystyka wskazuje, że ten ktoś rzeczywiście mógł wykonać kilka ruchów „komputerowych”.

Trochę szkoda, że tak to wygląda, ponieważ hamuje to rozwój szachów.

Trochę tak, ale myślę, że większość osób, które gra przez Internet, gra raczej, żeby miło spędzić czas, zrelaksować się po ciężkim dniu.

To w jaki sposób to może funkcjonować pokazuje całkiem świeża sytuacja. Dwa lata temu na Śląsk przyjechał Garri Kasparow. Zorganizowaliśmy symultanę i zaprosiliśmy szeroki wachlarz graczy, od juniorów przez urzędników po przedsiębiorców. Grał również jeden z bardziej znanych kardiochirurgów. Przyznał on, że zagranie partii przed ważną operacją wpływa na niego bardzo pozytywnie. Pozostaje nam się tylko cieszyć, że szachy są takim katalizatorem i potrafią rzeczywiście pobudzić różne procesy myślowe.

Chyba podobnie wygląda to też u Igi Świątek, która przed meczami rozwiązuje zadania matematyczne.

Co ciekawe, Iga Świątek, w ramach treningu mentalnego gra również w szachy. Całkiem niedawno Ivan Ljubicić, jeden z najlepszych tenisistów poprzedniej dekady, a później trener Rogera Federera, opowiadał nam jak ważne dla niego samego były szachy i że również Roger Federer grywał w nie przed ważnymi meczami. Pomagało mu się to wyciszyć i skoncentrować.

Z drugiej strony, najlepsi szachiści często korzystają z możliwości jakie daje trening fizyczny. Jan Krzysztof Duda dwa lub trzy razy w tygodniu pływa, bo grając te dłuższe partie, w piątej godzinie często decyduje aspekt fizyczny, a niekoniecznie szachowy.

Czy nie jest tak, że często poker zabiera bardzo utalentowanych szachistów, ponieważ jest sportem bardziej dochodowym?

Dzisiaj pytanie o pokera usłyszał na konferencji prasowej Magnus Carlsen. Przyznał, że grywa często, ale nie rozważał porzucania szachów. Na pewno osobom, które grają w szachy łatwiej jest odnaleźć się w takiej grze jak poker, gdzie dużą rolę odgrywają kwestie matematyczne, analizy ryzyka i policzenia tego co opłaca się bardziej a co mniej.

Z tego co wiem, wśród najlepszych polskich pokerzystów jest bardzo wiele osób, które mają za sobą długą karierę szachową.

Pewnie może to mieć związek z tym, że na pokerze łatwiej jest zarobić.

To zależy jak na to spojrzeć. Na pokerze można również trochę stracić.

Nie dotyczy to najlepszych, którzy dbają o odpowiedni bankroll managment.

To prawda, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę przykładową grupę 100 szachistów, którzy zdecydowaliby się przerzucić na pokera, to sądzę, że może 10-20% z nich byłoby w stanie dojść do takiego wysokiego poziomu.

Myślę, że w grę wchodzą tu też inne aspekty, ale z pewnością umiejętności, które szachy pozwalają rozwijać mogą przydać się w tego typu grach czy w ogóle w innych aspektach życia.

Dobrze widoczne jest to w Stanach Zjednoczonych, gdzie po utalentowanych szachistów często sięgają wielkie korporacje. Wysoko cenią sobie one bowiem tę zdolność analitycznego myślenia. W takiej sytuacji mając przed sobą niepewną przyszłość w szachach i sprecyzowaną ścieżkę kariery, obiecujący szachiści niejednokrotnie decydują się wybrać biznes.

Jest pan Sekretarzem Generalnym Międzynarodowej Federacji Szachowej. Jak na całą dyscyplinę wpłynęła wojna, która wybuchła za naszą wschodnią granicą?

Zarówno wojna, jak i wcześniej pandemia wpłynęły na szachy w bardzo wielu aspektach. Jeśli chodzi o samą wojnę, to jako pierwsze na myśl przychodzą mi takie sprawy, które pokazały jak bardzo nasza społeczność jest zjednoczona. Chodzi mi tu między innymi o zacieśnienie współpracy pomiędzy polskimi i ukraińskimi klubami. Ukraińscy szachiści mogli liczyć w Polsce na ogromną pomoc.

Na co dzień zawodnicy z Ukrainy muszą bowiem mierzyć się z wielkimi trudnościami. Nawet jeśli udało im się wyjechać z kraju, to jednak do udziału w rywalizacji na najwyższym poziomie potrzebny jest taki spokój ducha, którego oni nie są w stanie do końca zaznać.

Do tego dochodzi aspekt ekonomiczny. Wojna przyczynia się do wzrostu inflacji i zdarza się, że trzeba podjąć trudną decyzję i ze względów finansowych zrezygnować z szachów.

Oczywiście należy wspomnieć też o kwestiach politycznych. FIDE zawiesiła współpracę ze wszystkimi firmami związanymi z Rosją. Takie działania nie były proste, bo jednak szachy w dużej mierze kojarzą się z krajami Europy Wschodniej. To tak jak chociażby skoki narciarskie, które cieszą się ogromną popularnością w naszym kraju i w dużej mierze sponsorowane są przez polskie firmy. Od tego typu współprac należało się odciąć.

Bardzo szybko odwołaliśmy, organizowaną w Moskwie, Olimpiadę Szachową, gdzie zjeżdżają się szachiści z praktycznie wszystkim krajów świata. Podjęliśmy bardzo szybką decyzję i po 4 dniach od wybuchu wojny postanowiliśmy, że takie wydarzenie nie może się odbyć w Rosji.

Cały czas rosyjskie i białoruskie drużyny nie mogą występować w zawodach rangi mistrzostw świata czy mistrzostw Europy.

Ze względu na zerwanie współpracy z rosyjskimi firmami budżet został pewnie mocno nadszarpnięty?

Oczywiście, to można porównać do sytuacji wielu firm, nawet polskich, które współpracowały z rosyjskim czy białoruskim biznesem. Na szczęście budżet i przychody FIDE stały się w ostatnich latach o wiele bardziej zdywersyfikowane.

Sprzedajemy coraz więcej praw do transmisji, na przykład stronom, które później same sprzedają subskrypcje. Są oni zainteresowani dostępem do feedu wideo, żeby później móc robić wokół niego autorskie programy.

W jakim stanie są aktualnie polskie szachy? Doczekamy się polskiego mistrza świata do 2030 roku?

Na pewno nie będę w tej kwestii obiektywny, ale gorąco w to wierzę. Mamy wielu młodych i utalentowanych zawodników, choć zawsze trzeba odnosić to do konkurencji.

Aktualnie najszybciej rosnącą siłą w szachach są Chiny i Indie. W Indiach podchodzi się do tego bardzo poważnie. Często cała rodzina żywo wierzy w sukces dziecka, które dobrze radzi sobie w szachach. Wszyscy wierzą, że taka młoda osoba pójdzie w ślady Ananda, czyli wielkiej gwiazdy hinduskich szachów. Ilość czasu i energii, którą szachiści z tamtych regionów wkładają w rozwój jest ogromna. Jest to duma dla rodziny i dla całej lokalnej społeczności. W krajach postsowieckich szachy znajdują miejsce nawet na uczelniach wyższych. Pokazuje to podejście do tej dyscypliny w tych obszarach.

A więc, jak z tym polskim mistrzem świata?

Polak jak najbardziej ma szansę zostać mistrzem świata w najbliższych latach. Jan Krzysztof Duda w 2021 roku sięgnął po Puchar Świata, w półfinale rozprawiając się z Magnusem Carlsenem, a w finale wygrywając ze Siergiejem Kariakinem, czyli wcześniejszym pretendentem do tytułu.

Patrząc na tę kwestię szerzej, bardzo wiele rzeczy musiałoby się jednak wydarzyć. Trzeba byłoby długofalowo włożyć w to sporo pracy i postawić na to, by dostać się do turnieju kandydatów. Cały czas organizowane są przy tym jednak turnieje internetowe, które cieszą się sporym zainteresowaniem sponsorów. Poświęcenie sporej części czasu na takie turnieje, gdzie rozgrywane są partie szybkie sprawia, że mniej czasu poświęcane jest na trening szachów klasycznych. Niby jest to taka sama dyscyplina, ale nie do końca.

Sam Magnus Carlsen przyznał, że Jan Krzysztof Duda jest w czołowej piątce świata, jeśli chodzi o szachy błyskawiczne, ale w szachach klasycznych jest jednak o krok za tą ścisłą czołówką. To są okolice 20. miejsca na świecie. Swego czasu był blisko czołowej dziesiątki, ale jest to bardzo hermetyczne grono, do którego trudno się przebić.

Janek jest jednak podwójnym wicemistrzem świata w szachach błyskawicznych. Biorąc pod uwagę, że szachy w tym formacie zyskują na popularności, może faktycznie warto ukierunkować się w tę stronę? To jest na pewno zagwozdka dla Janka i jego zespołu. Trzeba przy tym wspomnieć, że otaczają go naprawdę świetni eksperci z różnych obszarów, którzy również stanowią o jego sile.

Rozmawiał: Bartosz Burzyński

Komentarze

Bolo AA

Ciekawy wywiad, dużo konkretów, ale mysle, ze troche sie Pan Łukasz myli, jesli chodzi o przejscie szachistow do pokera. Gdyby czołówka szachowa, powaznie potraktowala pokera na dluzszy czas, raczej nie widze opcji by nie byli rentownymi graczami.

0
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *