Polska hazardową czerwoną wyspą? Jak nasz rodzimy rynek wypada na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej?
Ograniczony przez przestarzały model opodatkowania, brak konkurencji w obszarze kasyna online i rozległą szarą strefę. Taki obraz przeważnie wyłania się z rozmów na temat polskiego rynku hazardowego. Czy naprawdę jest aż tak źle? Z pomocą Adama Lamentowicza, VP International Superbet, niegdyś CEO polskiego oddziału rumuńskiego bukmachera sprawdziliśmy, jak Polska wypada na tle innych rynków Europy Środkowo-Wschodniej.

Przestarzały system
Losy polskiego rynku hazardowego i komfort polskich graczy są mimowolnie silnie ze sobą związane. Przykłady z wielu krajów dobitnie pokazują, że przyjazne środowisko regulacyjne w dużej mierze przekłada się na zakres oferty działających lokalnie firm hazardowych i warunki, które oferują oni swoim klientom.
Polska jest krajem, w którym nie do końca przyjazne bukmacherom regulacje odczuć mogą sami gracze. 12-procentowy podatek odprowadzany każdorazowo od postawionej stawki czy ogaraniczenia dotyczące oferty, to tylko niektóre z czynników, które łącząc się ze sobą sprawiają, że polski rynek, będąc niatrakcyjnym dla firm hazardowych, staje się też niezbyt przyjazny polskim graczom.
– W Europie tylko 6 krajów ma podatek od zakładów bukmacherskich w oparciu o przychód z czego Polska bije na głowę resztę Europy i świata z 12-procentowym podatkiem i brakiem dostępu do kasyn online dla legalnych firm bukmacherskich – zauważa Adam Lamentowicz, VP International Superbet.
Były prezes polskiego oddziału Superbet wskazuje na inne kraje, w których podatek odprowadza się od obrotu. Są to:
- Portugalia (8%)
- Niemcy (5%)
- Chorwacja (5%)
- Austria (2%)
- Irlandia (2%)
Powyższe zestawienie pokazuje jednocześnie, że w każdym z tych krajów podatek od gier jest niższy niż w Polsce. Co więcej, lokalni operatorzy mogą mieć w swojej ofercie również kasyno online, co znacznie poprawia ich sytuację.
Nie musimy jednak wcale uciekać się tu do poszukiwania wyśrubowanych standardów. Nie musimy spoglądać za ocean ani na Zachód. By zyskać pełniejszy obraz miejsca, w którym znajduje się obecnie polska branża hazardowa wystarczy rozejrzeć się dookoła i zobaczyć w jaki sposób funkcjonują rynki hazardowe innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Polska czerwona wyspa
Dostęp do znacznie bogatszej oferty hazardowej mają gracze z Czech, gdzie kasyno online nie jest objęte monopolem, uregulowany został poker. Klienci tamtejszych operatorów nie są także obciążeni podatkiem, gdyż rozliczany jest on w modelu GGR (23% zakłady bukmacherskie, 35% kasyno online). Podobnie wygląda to na Słowacji, gdzie zarówno zakłady bukmacherskie, jak i kasyno online objęte są 22-procentowym podatkiem GGR.
– Legalne podmioty na naszym rynku musza płacić podatek w wysokości 12% od obrotów, co było normą 31 lat temu, kiedy było tworzone polskie ustawodawstwo dotyczące zakładów wzajemnych. Obecnie jednak świat i Europa dostrzegły konieczność zmian w prawie podatkowym – dodaje Lamentowicz.
Rodzimy rynek Superbetu czyli Rumunia również oferuje operatorom bardziej przyjazne warunki. Oprócz tego, że mogą oni nabywać licencję na prowadzenie kasyna online czy pokera online, według nowych regulacji, zobowiązani są oni do opłaty 21-procentowego podatku GGR.
Podobnie pod tym względem wypadają Litwa, Łotwa i Estonia czy Bułgaria, gdzie gry hazardowe także nie są objęte monopolem, a operatorzy płacą podatek od przychodów.
Polski rynek wyraźnie odstaje więc na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej i niesie to ze sobą kilka bardzo wyraźnych, negatywnych konsekwencji.
Skazana na porażkę walka z szarą strefą
Nasz rodzimy rynek hazardowy nie jest obecnie szczególnie atrakcyjny dla znaczących europejskich firm. Pomimo przeciwności, swoją obecność na nim postanowił zaznaczyć Entain, jednak wydaje się, że inwestycja w przejęcie STS mogła być podszyta sporą dozą wiary w nadchodzące zmiany legislacyjne.
Po nowelizacji ustawy hazardowej, która weszła w życie w 2017 roku, wielu zagranicznych operatorów, ktorzy cieszyli się wśród polskich graczy olbrzymią popularnością, nie zdecydowało się na wystąpienie o licencję. Wejście na polski rynek zwyczajnie nie było dla nich opłacalne.
Sporym problemem wciąż jest także szara strefa. Pomimo głośnych dyskusji i zapowiedzi związanych z walką z nielicencjonowanymi operatorami, szara strefa nie maleje w takim tempie, w jakim oczekiwano, a polski krajobraz legislacyjny nie wpływa niestety pozytywnie na skuteczne jej zwalczanie.
– Za wysoki podatek od gier oraz ograniczona oferta produktowa (limitowana tylko do zakładów sportowych) są głównym powodem olbrzymiej szarej strefy i problemem polskiego rynku powodującego że tylko około 1,5 mln graczy z ogólnej grupy 3 mln aktywnych, gra legalnie i u legalnych bukmacherow oraz w legalnym kasynie Totalizatora Sportowego – mówi Adam Lamentowicz, który wskazuje jednocześnie na zatrważające dane.
Dodaje bowiem: – Reszta, czyli około połowa graczy wybiera ofertę nielegalnych firm – co plasuje Polskę na podium, na drugim miejscu zaraz po Niemczech pod względem rozmiaru szarej strefy w krajowym hazardzie.
Ministerstwo Finansów, operatorzy czy wszelakie organizacje mogą podejmować szereg działań mających na celu zwalczanie nielegalnych operatorów. Trudno jest jednak spodziewać się, że przyniosą one oczekiwane rezultaty, jeśli problem leży u podstaw.
Ogromny potencjał GGR
Dlaczego wprowadzenie podatku GGR jest jednym z głównych postulatów branży hazardowej? Ponownie, by się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć za północną i południową granicę naszego kraju.
– 750% w Bułgarii, 300% w Szwecji, 630% w Rumunii – o tyle zwiększyły się wpływy do budżetu z podatku od zakładów bukmacherskich i kasyn online po wprowadzeniu podatku od GGR – wskazuje Lamentowicz.
Wszystko wskazuje na to, że dzięki zmianie modelu opodatkowania, podobnych wzrostów moglibyśmy oczekiwać również w Polsce.
– Raporty UN Global Compact Network Poland, H2Gambling czy EY poświęcone rynkowi hazardowemu i bukmacherskiemu wskazują od lat, że najskuteczniejszym narzędziem walki z szarą strefą, której rozmiary przekraczają połowę rynku, jest wprowadzenie podatku GGR dla zakładów wzajemnych oraz współpraca między Totalizatorem Sportowym realizującym monopol Państwa na rynku maszyn slotowych. Współpraca na rynku kasyn online z legalnymi operatorami zakładów wzajemnych/firmami bukmacherskimi są kierunkami które zmieniłyby oblicze polskiego rynku – zniwelowałyby szarą strefę oraz wygenerowały miliardy dodatkowych przychodów budżetowych – uważa były prezes polskiego oddziału Superbet.
Ustaliliśmy już, że pod wieloma względami polski rynek negatywnie wyróżnia się na tle innych europejskich krajów. Postarajmy się jednak porzucić na chwilę to dość pesymistyczne spojrzenie i sprawdźmy, czy są obszary, w których nasza rodzima branża wypada pozytywnie.
Jak regulacje zahartowały polskich operatorów?
Okazuje się, że takich również nie brakuje i co ciekawe są one mniej lub bardziej pośrednim efektem krajobrazu legislacyjnego. Jak na dłoni widać bowiem, że w polskim rynku drzemie spory potencjał i to, że pomimo niesprzyjającego klimatu pojawić na nim postanowili się tacy giganci jak Entain czy Super Group ze swoją marką Betway, dobitnie o tym świadczy. Nie będziemy zagłębiać się w szczegóły obu tych inwestycji, jednak faktem jest, że dwóch hazardowych hegemonów zdecydowało się wejść do Polski.
– Polski rynek jest duży pod względem populacji kraju jak i populacji aktywnie grającej. Jest to także rynek bardzo świadomego klienta, wyczulonego na jakość produktu i oferty. Po zmianach z 2016 roku to także rynek dozwolonych metod dotarcia do klienta, zwłaszcza w kanale online oraz ATL (TV, Outdoor), które zostały jasno uregulowane. Często Polski rynek szacowany jest przez pryzmat rosnącej siły nabywczej graczy oraz GGR dostępnego na rynku dla legalnych firm bukmacherskich, który oscyluje dzisiaj na poziomie ok. 500-600 mln euro – co w teorii plasuje polski rynek dość wysoko w drabince regionu – zauważa Adam Lamentowicz.
Wymagający rynkowy krajobraz zmusił także działające w naszym kraju firmy do postawienia na rozwój. Operatorzy, którzy mierzą wysoko, nieustannie pracują nad poprawą swojego produktu, aby móc przebić się na trudnym i konkurencyjnym rynku. Działa to na korzyść polskiego gracza, który dostaje lepszy, bardziej zaawansowany produkt, niż mieszkańcy innych krajów.
– Operatorzy obecni na polskim rynku, który jest realnie mały pod względem dostępnego NGRu oraz bardzo konkurencyjny, zmuszeni zostali do działań rozwojowych swoich produktów, gdyż walka o małą populację grających legalnie jest walką trudną. To spowodowało, że firmy legalne, działające w polsce mają zazwyczaj bardzo atrakcyjne produkty. Często znacznie lepsze niż produkty firm nielegalnie targujących polski rynek. Ta atrakcyjność produktowa i zaawansowanie technologiczne legalnych firm na pewno bardzo pozytywnie odróżnia polski rynek na tle innych krajów regionu – ocenia Lamentowicz.
VP International Superbet zwraca także uwagę na inny pozytywny aspekt polskiego rynku – utalentowanych ludzi, którzy go tworzą. – Porównując wiele rynków w regionie i często prowadząc na tych rynkach procesy rekrutacyjne, uważam że kadra menadżerska która zasila dzisiaj legalne firmy bukmacherskie w Polsce – i te duże i te mniejsze, są tym czym polski rynek odróżnia się bardzo pozytywnie na tle innych krajów – dodaje.
Wygląda więc na to, że znajdujemy się w sytuacji, w której polski rynek ograniczany jest przez przestarzałe regulacje. Jednakże uczestnicy rynku robią wszystko, by pomimo obecnej sytuacji prężnie się rozwijać i móc konkurować nie tylko z innymi licencjonowanymi operatorami, ale także z firmami działającymi w szarej strefie.
Trudne warunki stały się dla polskich bukmacherów i pracujących tam osób bodźcem do rozwoju. To, że mimo wszystko części operatorów udało się rozwinąć skrzydła i pod względem chociażby produktu przebić zagraniczne firmy, świadczy o potencjale drzemiącym w branży. Nie zmienia to faktu, że zmiany w ustawie hazardowej pozwoliłyby części firm wzbić się na wyższy poziom, a także zachęcić innych renomowanych operatorów do włączenia się do walki o udziały na naszym rodzimym rynku.
Polecane
Komentarze
temat jest wałkowany od wielu lat i nic się w tym kraju pod tym względem nie zmienia, jaki bałagan był taki jest
Czy jest w ogóle szansa że zmieni się coś w ustawach hazardowych w PL? Total Casino przydałaby się konkurecja, bo monopol nie wpływa na rozwój tego kasyna a wręcz przeciwnie. Liczba dostawców gier patrząc na polski rynek vs europa jest mega słaby. W total casino nie ma największych i najbardziej rozpoznawalnych dostawcó gier takich jak : Pragmatic Play, Hacksaw Gaming, Nolimit city, Red Tiger, Thunderkick, Big Time Gaming.
A co na to włodarze STS?
Pan Lamentowicz jak zwykle dobrze prawi
Przecież gdyby faktycznie zmienili regulacje w ten sposób, to polski rynek byłby zajebisty. Zaraz wróciłyby firmy typu bet365 i możnaby było normalnie zagrać sobie w kasynie, które też zresztą byłoby lepsze bo Total miałoby konkurencję. Win-win dla wszystkich. Kto ma interesy w tym, żeby to hamowac? Nie wiem choć się domyślam…
Coraz więcej świadomych graczy potrafi przeliczyć, czy ta rodzina bukmacherka na sens. Odpowiedź jest prosta …NIE.
Marże, podatek od wkładu na poziomie 12% to nadaje się tylko do rekreacyjnego grania. Nie można tego traktować poważnie (granie singli mija się z sensem).
Masz rynek bukmacherski potrzebuje zmian!
Marzenie, żeby polski rynek stał się cywilizowany. Przy 12% podatku nie da się grać, można tylko przegrywać
Mądrego to i miło posłuchać
Pełna zgoda z Prezesem Lamentowiczem, GGR to konieczność dla Polski jeśli nie chce zakopać branży i pchać graczy w szarą strefę