Zakłady na wybory w USA: Czy Polymarket jest bardziej wiarygodny niż sondaże i dlaczego budzi kontrowersje?

Autor: Mateusz Mazur

Data publikacji: 04.11.2024

Przed nami ostatni dzień rywalizacji w amerykańskich wyborach prezydenckich, a dobiegająca końca kampania określana jest mianem jednej z naciekawszych od dawna. Zatrzęsła ona nie tylko sceną polityczną, ale także sceną zakładów bukmacherskich w USA, gdzie temat zakładów na wybory wzbudził sporo kontrowersji.

Batalia prawna o zakłady na wybory

Stany Zjednoczone wybierają nowego prezydenta. Na kilkanaście godzin przed zakończeniem głosowania wciąż trudno jednak przewidzieć, kto wyjdzie zwycięsko z batalii Donald Trump vs Kamala Harris. Wyniki ostatnich sondaży są bardzo niejednoznaczne i sugerują, że na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba będzie trochę poczekać.

Podczas tej kampanii wybroczej w Stanach Zjednoczonych wyrosła jednak poważna konkurencja dla sondaży. Swój moment popularności przeżywają bowiem blockchainowi operatorzy zakładów, którzy oferują możliwość wytypowania swojego faworyta i zgarnięcia wygranej, jeśli to właśnie on triumfuje w wyborach.

Wszystko to nie jest jednak tak przejrzyste, jak mogłoby się wydawać, a wokół zakładów na wybory w USA narosło sporo kontrowersji. W ich centrum znajdują się między innymi Elon Musk oraz offshorowa platforma Polymarket, którą prezes Tesli promuje jako bardziej wiarygodną niż oficjalne sondaże.

Zakłady na wybory to jednak w USA temat żywiołowej dyskusji, gdyż ich status prawny jest dość niejasny. Na podstawie ustawy Unlawful Internet Gambling Enforcement Act z 2006 roku zostały one w Stanach zakazane i taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 2024 roku.

W październiku sąd apelacyjny w Waszyngtonie orzekł, że Kalshi, operator z siedzibą w Nowym Jorku, może wznowić przyjmowanie zakładów na wybory do kongresu. Niewykluczone, że drzwi do oferowania zakładów na wybory w USA uchylone zostały tylko tymczasowo, gdyż Komisja Handlu Towarami Terminowymi (CFTC), wciąż walczy o to, by tego typu zakładów zakazać i posiada odpowiednie kompetencje, by do tego doprowadzić.

Użyteczne narzędzie czy zagrożenie dla demokracji?

Skąd kontrowersje i batalie prawne? Przeciwnicy zakładów na wybory w Stanach Zjednoczonych uważają, że jest to realne zagrożenie dla demokracji oraz działanie wbrew interesowi społecznemu, które może przyczyniać się do manipulacji wynikami wyborów.

Z drugiej strony słychać natomiast głosy, że zakłady na rozstrzygnięcia polityczne mogą stanowić użyteczne źródło danych do analizy, co zresztą szerokie grono osób stara się udowodnić podczas obecnej kampanii wyborczej.

Problem z zakładami na wybory w Stanach nie ogranicza się jednak wyłącznie do tego czy powinny być one legalne czy nie. W całym tym równaniu jest bowiem jeszcze jeden czynnik, który znajduje się w samym centrum dyskusji – offshorowi operatorzy.

W przypadku zakładów na rozstrzygnięcia polityczne nie mówimy jednak o typowych przykładach operatorów bez licencji. Za przykład niech posłuży nam platforma, która w ostatnich tygodniach zyskała największy rozgłos – Polymarket.

Czy Polymarket jest bardziej wiarygodny od sondaży?

Polymarket nie jest klasycznym operatorem zakładów, a raczej giełdą zakładów, na której dokonujemy zakupu „akcji” na konkretne rozstrzygnięcie po dynamicznie zmieniającym się kursie. Uczestnicy wpłacają kryptowalutę USDC za pośrednictwem sieci blockchain Polygon i handlują akcjami, które reprezentują prawdopodobieństwo wystąpienia określonych wyników w przyszłości. Nie mówimy tutaj więc wyłącznie o obstawieniu wybranego wyniku po oferowanym przez operatora kursie i oczekiwaniu na rozstrzygnięcie.

Jako że platforma operuje na blockchainie jest ona całkowicie zdcentralizowana i działa poza granicami Stanów Zjednoczonych. W tym miejscu pojawia się pierwszy problem, gdyż Polymarket nie operuje w USA w ramach jakiejkolwiek licencji. Platforma oficjalnie nie oferuje więc swoich usług klientom w Stanach, jednak amerykanie mogą się na nią dostać z wykorzystaniem sieci VPN.

Elon Musk w swoich wpisach na platformie X zapewnia, że jest ona bardziej wiarygodna od sondaży, ponieważ na szali leżą tutaj realne pieniądze. Czy jednak rzeczywiście wartość akcji na zwycięstwo Harris lub Trumpa oddaje relny stan rzeczy wierniej niż sondaże, jeśli Polymarket skierowany jest do klientów poza USA, a własne pieniądze na szali położyć mogą wyłącznie osoby, które potrafią i mają odpowiednio dużo samozaparcia, by skorzystać VPN?

Eksplozja popularności Polymarket i coraz częstsze bazowanie na wahaniach tamtejszych rynków nie idzie w parze z rzetelnością, gdyż w porównaniu z sondażami „próba” na Polymarket jest bardzo niereprezentatywna. Jeśli nawet założymy, że pewną część bazy użytkowników platformy stanowią amerykanie, to mówimy tutaj nie tylko o osobach, którym nieobcy jest protokół VPN, ale także tych, którzy rozumieją blockchain i świat kryptowalut. Dodatkowo, jeśli na podstawie wahań kursów na Polymarket wyciągać chcemy wnioski o poparciu dla kandydatów, to należy także wziąć pod uwagę, że głos bardziej zamożnych liczy się w tym przypadku bardziej niż głos osób o nieco chudszych portfelach.

Kontrowersje wokół zakładów na wybory

Niedoskonałości Polymarket w kontekście dostarczania danych na temat poziomu poparcia dla kandydatów uwydatniła niedawna sytuacja, kiedy rynkiem zatrzęsło 28 mln dolarów postawione przez jedną osobę na wygraną Donalda Trumpa. Poziom kursów uległ gwałtownym zmianom, a wzmagające się w związku z tym kontrowersje sprawiły, że platforma zobowiązała się przeprowadzić śledztwo w związku z tym pojedynczym zakładem. Pojawiły się bowiem głosy, że środki wpłacono w celu zmanipulowania „Polymarketowych sondaży” i wywindowania poziomu poparcia dla kandydata Republikanów.

Polymarket ogłosił jednak, że w wyniku przeprowadzonego śledztwa ustalono, iż zakład zawarty został z terytorium Francji, a sam zainteresowany kierował się wyłącznie własnymi przekonaniami i wiarą w końcowy sukces Donalda Trumpa. Dobitnie pokazuje to jednak, że platformy tradingowe mogą być stosunkowo podatne na manipulacje, zwłaszcza jeśli znajdują one tak duży posłuch w opinii publicznej.

Należy jednak zaznaczyć, że w przeciwieństwie do Polymarket, platformy takie jak PredictIt i Kalshi, które podlegają regulacjom USA wprowadzają limity kwot zakładów, co sprawia, że są one mniej podatne na manipulacje, a ich wyniki mogą być bardziej reprezentatywne dla nastrojów elektoratu.

Nie da się wykluczyć, że tego typu platformy mogą stanowić pewną wartość dla szerszej publiki i być może nawet rzucić rękawice sondażom. Polymarket takim narzędziem zdecydowanie nie jest, zwłaszcza że wokół platformy nieustannie snuje się cień kontrowersji, chociażby w związku z wystawianiem rynków na to czy Izrael dokona inwazji na Liban lub na termin zakończenia i rezultat wojny na Ukrainie.

Dyskusja o zakładach na wybory w USA jest wielowątkowa i nie sposób przełożyć jej na polskie podwórko. Choć trzeba przyznać, że nawet pomimo tego kontrowersji wokół zakładów na wybory w naszym kraju również nie brakowało. Przypomnieć wystarczy chociażby głośną sprawę Łukasza Pawłowskiego przy okazji wyborów samorządowych z 2018 roku czy problemy STS-u, który rok temu wprowadził sporo zamieszania zakładem na to kto zostanie prezesem rady ministrów po wyborach parlamentarnych.

Komentarze

Mati

Musk miesza przy wyborach nowe? Nie znałem

0
0
Yeti

nie kumam troche czemu w Polsce to wywoluje takie emocje, bardziej niz nasze wybory…

2
0
Boguś

Bo ma wplyw takze na nas kraj, masz wojne za rogiem? Zreszta tekst jest o czyms zupelnie innym, ciekawym watku od strony bukmacherki…

0
0
Tetryk

Trump wygra sto procent

2
1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *