Jak Skarb Państwa traci miliardy na dziurawym rejestrze domen zakazanych?

Autor: Tomasz Jagodziński

Data publikacji: 18.02.2025 Ostatnia aktualizacja: 18.02.2025 09:44

Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą miał pomóc w zwalczaniu szarej strefy hazardowej, ale nielegalne platformy online wciąż skutecznie docierają do polskich graczy. Wykorzystywanie luki w systemie, hakowanie stron o wysokim autorytecie czy ukrywanie treści hazardowych w godzinach pracy urzędników to codzienność. Ministerstwo Finansów zamyka oczy na ten problem.

Rejestr domen zakazanych – teoria kontra praktyka

Polski rejestr domen zakazanych (tak będziemy nazywać go w skrócie), prowadzony przez Ministerstwo Finansów, miał być narzędziem skutecznie eliminującym dostęp do nielegalnych operatorów hazardowych. W teorii, każda strona internetowa, oferująca i promująca gry hazardowe bez odpowiedniej licencji, powinna znaleźć się na tej liście i zostać zablokowana przez dostawców Internetu. W praktyce jednak system ten jest daleki od skuteczności. Operatorzy zagraniczni oraz firmy zajmujące się afiliacją hazardową stosują liczne metody obchodzenia blokad, co sprawia, że polscy gracze wciąż mają szeroki dostęp do nielegalnych kasyn online.

Ministerstwo Finansów bardzo często podaje liczbę stron zapisanych w rejestrze jako dowód skuteczności, bo tych w spisie jest już ponad 48 tysięcy. Niestety w zdecydowanej większości nie są to strony unikalne, a jedynie adresy tych samych operatorów, którzy do nazwy swojej domeny dodają kolejne numery. Dzięki temu strona jest w stanie funkcjonować przez jakiś czas do momentu, aż Ministerstwo Finansów nie wpisze jej na listę.

Zagraniczni operatorzy doszli jednak do takiej wprawy, że sposób przejścia z jednej na drugą domenę odbywa się praktycznie automatycznie bez ingerencji człowieka. Dlatego też skuteczność rejestru domen zakazanych nie powinien być mierzony liczbą wpisanych stron, ale nominalną wysokością szarej strefy, którą udało się ograniczyć.

Nielegalne witryny

Jednym z najbardziej oczywistych problemów są strony internetowe, które w swojej nazwie posiadają słowa sugerujące legalność, np. „polskie kasyna” czy „legalne kasyna”. Sytuacja jest o tyle absurdalna, że nie są one wpisane na rejestr domen zakazanych, ponieważ w godzinach pracy urzędników Ministerstwa Finansów tego typu serwisy wyświetlają komunikat informujący, że ich oferta nie jest dostępna dla użytkowników z Polski.

Jednak po godzinach pracy administracji strona zaczyna funkcjonować normalnie (zazwyczaj późniejszym wieczorem na wypadek, gdyby jakiś ambitny urzędnik postanowił dłużej zostać w pracy), umożliwiając polskim graczom znalezienie i korzystanie z nielegalnych kasyn.

Taki mechanizm pozwala omijać rejestr domen zakazanych, ponieważ blokady są nakładane na konkretne adresy, a serwisy te zmieniają swoją zawartość dynamicznie w zależności od pory dnia. W rezultacie nie wszystkie tego typu strony są wychwytywane przez narzędzia monitorujące, a ich właściciele skutecznie omijają ograniczenia. Sytuacja wydaje się tak absurdalna, że ciężko uwierzyć w skuteczność tej metody. Niestety to działa.

Hakowanie stron o wysokim autorytecie domeny

Kolejnym problemem są ataki hakerskie na polskie strony internetowe o wysokim autorytecie domeny. Przestępcy internetowi często wybierają witryny urzędowe. Zabezpieczenia na tego typu serwisach są z reguły bardzo proste.

Tylko w ostatnim czasie, tego typu atakom hakerskim padły na przykład:

  • Kuratorium Oświaty – strona urzędu została zhakowana i umieszczono na niej ukryte treści reklamujące nielegalne kasyna.

  • Strony urzędów miejskich – podobnie jak w przypadku Kuratorium, na stronach urzędowych pojawiły się treści hazardowe niewidoczne dla przeciętnego użytkownika, ale indeksowane przez Google.
  • NASDAQ – nawet strona amerykańskiej giełdy NASDAQ nie jest wolna od tego problemu. Ostatnio na stronie NASDAQ umieszczono treści promujące nielegalne kasyna w Polsce.

Większość z tych przypadków udało się szybko zastopować dzięki naszej interwencji.

Problem polega na tym, że właściciele stron często nie zdają sobie sprawy, że ich witryny zostały przejęte przez hakerów. Atakujący publikują materiały w sposób ukryty, np. poprzez zagnieżdżone linki i treści, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka, ale skutecznie pozycjonują się w wynikach wyszukiwania.

Dopuszczanie stron, których hazard nie jest wiodącą tematyką

Kolejną luką w systemie blokowania nielegalnych operatorów jest dopuszczanie stron, na których treści hazardowe nie są głównym elementem treści, nawet jeśli cel założenia serwisów był tylko jeden – czerpanie zysków w hazardu.

Ministerstwo Finansów swoją interpretacją obecnie obowiązujących przepisów niestety zostawia olbrzymie pole do nadużyć.

Redakcja dostała taką odpowiedź na jedno z pytań dotyczące Kicka:

  1. Czy przeprowadzono ocenę działalności platformy Kick pod kątem kryteriów wpisu do rejestru domem zakazanych? Jeśli nie, dlaczego? Jeśli tak, jakich kryteriów nie spełniła ta don nena, że nie znalazła się jeszcze na liście stron zablokowanych?

Prowadzona jest analiza funkcjonowania platformy KICK pod kątem identyfikowania przypadków promowania hazardu. Jednak oceniając jej funkcjonowanie należy uwzględniać, że KICK to platforma do transmisji na żywo różnych treści o wielorakiej tematyce, choć dominującym motywem są streamy gier komputerowych typu zręcznościowego, które nie są grami hazardowymi. Pojawiające się na niej przypadki promowania hazardu nie determinują charakteru platformy jako służącej do reklamowania lub promowania hazardu.

Jeżeli zaistnieją przesłanki, o których mowa w art. 15f ust. 4 UGH, to wówczas domena zostanie wpisana do „Rejestru Domem Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą”. Kick jest jedną z wielu platform, które służą do udostępniania filmów/transmisji, stanowi alternatywę dla m.in.: Twitch i Youtube. To osoby transmitujące na tych platformach (treści zabronione przepisami prawa) mogą być pociągnięte do odpowiedzialności karnej skarbowej.

Ministerstwo Finansów dopuszcza zatem możliwość, że zewnętrzny podmiot zakłada pozorny serwis o losowej tematyce, a jedynie mała część artykułów lub materiałów audiowizualnych dotyczy np. nielegalnego hazardu. Wtedy taka działalność nie determinuje charakteru serwisu. Niestety jest to bardzo niebezpieczna interpretacja ze strony Ministerstwa.

Przykładami takich stron są:

  • Kick – platforma streamingowa, na której ogromną popularność zyskały transmisje promujące jedno z największych kasyn kryptowalutowych. Pomimo oczywistego powiązania z hazardem, Kick nie jest blokowany, ponieważ sam w sobie nie prowadzi działalności hazardowej. Sama platforma Kick została założona przez największe krypto kasyno na świecie w celu promocji swojej głównej działalności hazardowej. Główni twórcy tej platformy nie tylko zachęcają do korzystania z nielegalnych operatorów, ale wręcz zniechęcają do legalnych opcji.
  • Techopedia – serwis technologiczny, który okazjonalnie publikuje artykuły związane z hazardem online. Dzięki wysokiej pozycji w Google i dużemu ruchowi organicznemu, użytkownicy mogą natrafić na promowane przez stronę nielegalne strony hazardowe. Według Ministerstwa Finansów strona nie daje przesłanek do wpisania jej do rejestru.

Z pozoru to przecież tylko serwisy technologiczne i to w języku angielskim.

a w praktyce promuje nielegalne kasyna

  • Znaki.fm – kiedyś był to serwis informacyjny ukraińskiego radia. Dziś jest maszynką do zarabiania pieniędzy na nielegalnym hazardzie

  • Esport Now – Jest to przykład podobny do serwisów Znaki i Techopedia, jednak w tym przypadku strona prowadzona jest w języku polskim. Na pierwszy rzut oka wygląda jak typowy serwis informacyjno-publicystyczny poświęcony e-sportowi. Jednak wiele miesięcy temu został on sprzedany maltańskiej firmie afiliacyjnej, która wykorzystuje go do promocji nielegalnych kasyn internetowych. Ta praktyka przypomina metody stosowane przez niektóre serwisy kasynowe, które czasowo ukrywają podstrony promujące hazard w godzinach pracy urzędników, aby uniknąć wykrycia i blokady. W ten sposób strona zachowuje pozory legalności, jednocześnie służąc jako narzędzie do kierowania użytkowników do nielegalnych platform hazardowych.

Zarówno Znaki, Esport Now, jak i Techopedia są doskonałymi przykładami zastosowania techniki znanej jako Parasite SEO. Dla osób niezaznajomionych z technicznymi aspektami SEO, w dużym skrócie, polega to na wykorzystaniu wysokiego autorytetu domeny w oczach algorytmów Google, aby w krótkim czasie promować dowolne treści, często niezwiązane z główną tematyką strony. W tym przypadku, te serwisy, które teoretycznie powinny dostarczać wartościowe informacje na tematy technologiczne, gamingowe czy poradnikowe, są wykorzystywane do promocji nielegalnych operatorów hazardowych. Dzięki wysokiej pozycji w wynikach wyszukiwania, treści te docierają do szerokiego grona odbiorców, co przekłada się na zwiększony ruch kierowany do nielegalnych platform hazardowych.

Z punktu widzenia polskich regulacji, takie serwisy stanowią poważne wyzwanie. Mimo że efektywnie kierują użytkowników do nielegalnych operatorów hazardowych, nie spełniają formalnych kryteriów wpisania do rejestru domen zakazanych (według bardzo niebezpiecznej interpretacji Ministerstwa Finansów). Według tego typu praktyk powinna być stosowana zasada ,,Zero Tolerancji”.

Afiliacja hazardowa – kto na tym zarabia?

Blokowanie dostępu do nielegalnych kasyn internetowych to tylko jedna strona medalu. Drugim, równie poważnym problemem jest działalność zachodniej i ukraińskiej branży afiliacyjnej, która aktywnie promuje nielegalne platformy hazardowe, czerpiąc z tego znaczne korzyści finansowe. Firmy afiliacyjne specjalizują się w kierowaniu ruchu użytkowników do nielegalnych kasyn, często wykorzystując zaawansowane techniki marketingowe, takie jak optymalizacja SEO (głównie Parasite SEO lub inne metody typu blackhat), kampanie reklamowe (paid media) czy tworzenie treści na stronach poradnikowych.

Jednym z przykładów jest Clickout Media, firma z siedzibą na Malcie, która jest właścicielem popularnych serwisów, takich jak Techopedia i Znak. Clickout Media działa na globalną skalę, promując głównie nielegalne podmioty hazardowe, co budzi poważne wątpliwości co do etyczności jej działań.

Kolejnym problemem są praktyki stosowane przez niektóre firmy, które celowo ukrywają swoją działalność w godzinach pracy urzędników, aby uniknąć kontroli i blokad. Przykładem takiego zachowania jest Game Lounge, która czasowo zmienia widoczność swoich domen, aby utrudnić organom regulacyjnym identyfikację i zablokowanie nielegalnych treści.

Takie działania pokazują, że nielegalne podmioty hazardowe i ich partnerzy afiliacyjni są nie tylko dobrze zorganizowani, ale również gotowi do stosowania wyrafinowanych metod, aby omijać przepisy prawa.

Aby skutecznie przeciwdziałać tym praktykom, konieczne jest nie tylko blokowanie nielegalnych stron, ale również podjęcie działań przeciwko firmom afiliacyjnym, które je promują. Wymaga to współpracy międzynarodowej, ponieważ wiele z tych podmiotów działa poza granicami Polski, korzystając z jurysdykcji krajów o bardziej liberalnych przepisach. Dodatkowo, niezbędne jest wprowadzenie zaostrzonych regulacji dotyczących reklamowania hazardu oraz zwiększenie nadzoru nad firmami, które świadczą usługi marketingowe dla nielegalnych operatorów. Tylko kompleksowe podejście może przynieść realne efekty w walce z nielegalnym hazardem i ochronie konsumentów.

Działalność afiliacyjna w hazardzie polega na kierowaniu ruchu na strony kasyn online w zamian za prowizję od wydanych środków przez graczy. Dla nielegalnych operatorów jest to sposób na pozyskanie nowych użytkowników, którzy w przeciwnym razie mogliby nigdy nie trafić na ich strony.

Jak Google zarabia na szarej strefie?

W ostatnim czasie głośno było za sprawą konferencji, na której ogłoszono dużą inwestycję Google w Polsce pod kątem szkolenia ludzi z zakresu sztucznej inteligencji (AI). Choć inicjatywa ta wydaje się być pozytywnym krokiem w kierunku rozwoju technologicznego kraju, warto zwrócić uwagę na kontrowersje związane z działalnością Google w innych obszarach. Niestety, w kontekście branży hazardowej, amerykański gigant wspiera nielegalnie funkcjonujące podmioty, co budzi poważne wątpliwości etyczne i prawne.

Jednym z głównych zarzutów wobec Google jest promowanie nielegalnych kasyn internetowych poprzez system reklamowy PPC (pay per click). W Polsce, gdzie prawo hazardowe jest dość restrykcyjne, wiele z tych platform działa bez odpowiednich zezwoleń, łamiąc tym samym lokalne przepisy. Mimo to, reklamy takich podmiotów często pojawiają się w wynikach wyszukiwania czy na stronach partnerskich Google. Firma, choć deklaruje walkę z nielegalnymi treściami, w praktyce pozostaje bierna w kontekście weryfikacji reklamodawców z branży hazardowej. Dzięki temu Google czerpie bezpośrednie zyski z nielegalnego hazardu, stając się beneficjentem tej nieuczciwej praktyki.

Warto, aby Polska wykazała większą determinację w zwalczaniu tego typu praktyk. Wprowadzenie bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących reklam online oraz zwiększenie nadzoru nad gigantami reklamowymi jak Google czy Meta mogłyby pomóc w ograniczeniu promocji nielegalnych usług hazardowych.

Współpraca z międzynarodowymi organizacjami oraz nacisk na globalne korporacje, takie jak Google, aby wzięły większą odpowiedzialność za treści, które dystrybuują, są kluczowe w walce z tym problemem. Bez zdecydowanych działań ze strony władz i zwiększonej świadomości społecznej, nielegalny hazard będzie nadal prosperował, a firmy technologiczne będą czerpać zyski kosztem społeczeństwa.

Czy rejestr domen zakazanych ma sens?

Rrejestr domen zakazanych zdecydowanie ma sens, ale tylko pod jednym warunkiem – jeśli Ministerstwo Finansów oraz poszczególne Urzędy Celno-Skarbowe podejdą do problemu w sposób kompleksowy i zrozumieją, jak funkcjonują nowoczesne firmy technologiczne.

Samo tworzenie listy zablokowanych stron internetowych nie wystarczy, aby skutecznie zwalczyć nielegalny hazard czy inne formy nieuczciwej działalności online. Kluczowe jest zrozumienie mechanizmów, które pozwalają nielegalnym podmiotom omijać restrykcje, a także ścisła współpraca z ekspertami z branży technologicznej, którzy mogą dostarczyć niezbędnej wiedzy i narzędzi do walki z tym zjawiskiem.

Jak wspomniano wcześniej, liczba domen wpisanych do rejestru nie może być jedynym wyznacznikiem skuteczności całego systemu.

Ważne jest, aby rejestr był na bieżąco aktualizowany, a blokowane strony były skutecznie eliminowane z przestrzeni cyfrowej (nawet poza godzinami pracy urzędników). Jednocześnie konieczne jest wprowadzenie mechanizmów monitorujących, które pozwolą na szybkie wykrywanie nowych domen zastępczych, często tworzonych przez nielegalne podmioty w celu obejścia blokad. Bez tego rejestr może stać się jedynie symbolicznym narzędziem, które nie przyniesie realnych efektów.

W kontekście branży hazardowej problem jest szczególnie palący. Szacuje się, że z polskiego rynku uciekają nie miliony, ale miliardy złotych każdego roku, które trafiają do szarej strefy. Nielegalne kasyna internetowe, pozbawione nadzoru i kontroli, nie tylko przyczyniają się do utraty wpływów podatkowych, ale również stwarzają zagrożenie dla konsumentów, którzy nie są chronieni przez prawo.

Dlatego oprócz blokowania nielegalnych domen, konieczne jest również przemyślane podejście do regulacji legalnie działających operatorów. Zwiększenie ich możliwości lub częściowa deregulacja mogłyby zachęcić graczy do korzystania z legalnych platform, co z kolei przełożyłoby się na większe wpływy do budżetu państwa w kolejnych latach. W ten sposób rejestr domen zakazanych mógłby stać się jednym z elementów szerszej strategii, mającej na celu walkę z szarą strefą i zwiększenie bezpieczeństwa obywateli.

Powyższy artykuł i śledztwo redakcji iGaming Polska jest częścią uruchomionego przez nas kilka miesięcy temu programu Nemesis.

Komentarze

Marek

Polska to syf pod względem prawa, ale o dziwo są kraje na zachodzie gdzie nie jest dużo lepiej. Sprawdziłem z ciekawości jak wygląda sytuacja z hazardem np. w Niemczech. Okazuje się, że też tam jest wysoki obrotowy podatek od zakładów sportowych 5% od każdego zakładu i tam też sporo ludzi korzysta z nielegalnych stron. Chyba jedynie Unia Europejska może zrobić z tym porządek.

1
1
wyborca

haahahhahha a pozniej powie typ ze pieniedzy nie ma

2
0
TM

Mam wrażenie, że w naszym kraju nic nie działa.

1
0
pokerzysta

Dlaczego u nas nie może być normalnie. Co z pokerem? Pozwalają ukrom robić hajs na kasynie, a ja musze zapi***** do czech zeby pograc w karty. ja pier…

1
0
Baca

Nie wierzę że to prawda

0
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *